Forum Chłoniak u psów Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rico, mój kochany przyjaciel
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Supermen
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:45, 09 Kwi 2014    Temat postu: Rico, mój kochany przyjaciel

Jest to jedno z ostatnich forów na jakie chciałbym trafić...
Ale stało się tak, że tu trafiłem.

Pamiętny dzień 02 czerwca 2010 r. Historia dosyć groteskowa, wręcz nadająca się na scenariusz do jakiegoś filmu familijnego.
Jechałem do mojej 2 lepszej połowy, która to studiowała w tym czasie w 3 mieście. Podróż jak zwykle ok. 2 godz spokojnej jazdy samochodem. Jednak jazda nie przebiegała tak jak zazwyczaj, gdyż ku mojemu zdziwieniu odczuwałem ogromne parcie na pęcherz...
Nie mogąc już wytrzymać, rozpaczliwie szukałem jakiegoś zjazdu. Jeden, drugi, trzeci minąłem zauważając go w ostatnim momencie. Rozpaczliwie szukałem kolejnego zjazdu w las. I wtem zauważam przed sobą upragniony leśny dukt. Zjechałem uradowany wyskakując z auta jak porażony prądem. Kończąc to co zmusiło mnie do zjazdu, odwracając się lekko w lewo na środku leśnej drogi paterze... a tu mały szczeniaczek!
Lekko zdziwiony przyglądałem się owemu nietypowemu znalezisku, które to zaczęło do mnie szczerzyć białe "mleczne" ząbki i powoli zbliżać się w moim kierunku.
"Wściekły" - pomyślałem. Wszedłem do auta, złapałem za telefon i dzwonię do narzeczonej i do Mamy opowiadając o moim nietypowym znalezisku.
Wyszedłem z auta, popatrzyłem czy to, to się nie pieni i za namową moich rozmówczyń postanowiłem zabrać nieboraka.
Szczęśliwym trafem miałem w schowku wafelka, którym to zwabiłem malucha bliżej auta. Gdy ze smakiem zajadał wafelka wziąłem go pod paszki i wsadziłem do samochodu. Trzeba było widzieć jego minę, mówiącą coś w stylu "dlaczego pan mnie porwał".
Nie ujechałem daleko kiedy mój pasażer postanowił ulać co nieco na skórzaną tapicerkę mojego samochodu. Widząc to prawie dostałem zawału i ledwo utrzymałem właściwy pas. "No trudno" pomyślałem, posprzątawszy tą "wpadkę" na najbliższym zjeździe.
Dojechałem wreszcie do celu gdzie czekała już moja wybranka z zakupioną obrożą i smyczą.
Autostopowicz dał się bez problemu zapiąć i z lekkimi oporami szedł z nami do domu.
Wychodząc na chwilę na zakupy zastaliśmy taki widok:


Od małego był cwany.



Psiaczek miał być wydany... ale ostatecznie został w rodzinie, jako 2 pies.
Od tego czasu został nazwany Rico, co idealnie do niego pasuje.
Chłopczyk dorastał, broił niesamowicie powodując u mnie nie raz wzrost adrenaliny. Chorował na trzustkę, przez co musiał dostawać specjalistyczną karmę, niszczył buty, gryzł kable. Burzliwy okres dojrzewania.




W międzyczasie podjąłem decyzję o kastracji (zważywszy na jego żywiołowość i temperament, uznałem, że tak będzie dla niego lepiej i bezpieczniej).
Rico wyrósł na całkiem sporego, śmiesznego kombinatora.



Co ciekawe, została mu bardzo dziwna cecha, którą mnie wystraszył przy 1 spotkaniu. Mianowicie pokazywanie ząbków Smile
Pokazuje je, w momentach w których normalnie pies tego nie robi. Czyli jak się cieszy, wita domowników itp.

W lutym tego roku, Ricowi przypadało szczepienie na wściekliznę. Ale okazało się, że ma powiększone węzły chłonne co wzbudziło jakiś niepokój i konieczność wykonania badań.
Rico miał pobraną krew. Wyniki były niepokojące. Decyzja weterynarza o zastosowaniu antybiotyku i leku przeciwzapalno-przeciwbólowego. Za jakiś czas kontrola. Węzły mniejsze ale nie zniknęły. Decyzja biopsja, usg, rtg. Na usg i rtg wyszło, że wszystkie węzły są powiększone, nawet te wewnętrzne. Przypuszczalnie chłoniak.
Wróciły badania histopatologiczne, które nie potwierdziły tej hipotezy... Wielka zagadka co jest Ricowi. Rak prostaty. Takie było kolejnie przypuszczenie. Ale dalej miał brać antybiotyk i przeciw zapalnie tabletki. Dodatkowo prostamol. I obserwować. Mając wyznaczony termin kolejnej wizyty dostałem informację o bardzo dobrej klinice, która jest oddalona o prawie 100km. Nie mając nic do stracenia poza paliwem, pojechałem razem z moją 2 połową i Ricem.
Po dotarciu na miejsce i wyczekaniu kilka godzin w kolejce Rico został przebadany przez specjalistę. Zrobiono mu USG...
Guzy... w brzuszku Rica znajdują się zmiany nowotworowe... Biopsja, krew...

Dzisiaj wyrok. Mój kochany przyjaciel ma chłoniaka. Mój 4 letni Rico ma chłoniaka...
Jutro ma być jeszcze jeden wynik, w piątek kontrola, na której dowiemy się co dalej...

Wstępnie chemia doustnie - dają pół roku.
Chemia dożylnie - może nawet 3 lata uda się wydłużyć mu życie. Ale wlewy w Warszawie, do której ode mnie droga samochodem to jakieś 5 godzin...

Ale to wszystko na razie gdybanie. W piątek okaże się więcej.

Nie zmienia to faktu, że mój kochany Rico ma raka... Mój chłopczyk...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Supermen dnia Pią 6:55, 11 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 6:43, 10 Kwi 2014    Temat postu:

Kolejny psiak, i to tak młody Sad Właściwie moja Wiki zachorowała w tym samym wieku, 4 lata dla psa to żaden wiek, zwłaszcza dla małej rasy Sad
Piszesz, że po badaniu USG stwierdzono guzy w brzuszku, a biopsja wykazała chłoniaka. Gdzie dokładnie zlokalizowane są guzy, i czy określono stopień złośliwości chłoniaka? Co do rokowań chemii podawanej doustnie to pojęcia kompletnie nie mam jakie są szanse przeżycia, co do chemii dożylnej - rzeczywiście jest mniej więcej tak jak piszesz - przy ostrożnych założeniach nawet 3 lata. To dużo, zważywszy na to, że chłoniak to naprawdę podstępna choroba Sad
Napisz coś o samopoczuciu Rico?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mala_czarna dnia Czw 6:43, 10 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Supermen
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 7:20, 10 Kwi 2014    Temat postu:

Jeden największy guz (4cm) umiejscowiony jest w brzuchu i powoduje problemy przy wypróżnianiu się Rica. I to w zasadzie ostatnio był największy problem. Przez to padło podejrzenie w lecznicy w moim mieście, że to rak prostaty (co zostało ostatecznie rozwiane w zeszłą niedzielę w klinice).
Tam też zmieniono leki na enkorton i osłonowe. Po ekortonie momentalnie zmniejszyły się węzły na szyi, podkolanowe i inne które są wyczuwalne przez dotyk. Ale też od poniedziałku jakiś taki bardziej zmarnowany jest mój piesek i wydaje się chudszy.
Z morfologi wyszło, że ma najprawdopodobniej anemie.
Przy okazji jutrzejszej wizyty wszystkiego mam nadzieję się dowiem.

Jeżeli chemia miałaby przynieść efekty to bez wahania chciałbym ją u Rica zastosować. Ale on jest bardzo specyficznym psem, nie dającym się w zasadzie dotknąć przez weterynarza (ma traumę po "rzeźnikach" którzy nieumiejętnie przeprowadzili zabieg kastracji i źle dobrali narkozę, przez co pies czół, wył i był świadom). Mając na uwadze jego strach przed lekarzem, nie wyobrażam sobie w jaki sposób miałby mieć robione wlewy dożylne. Za każdym razem na narkozie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Supermen dnia Czw 7:24, 10 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 7:30, 10 Kwi 2014    Temat postu:

Cholera, to może być spory problem. Widywałam już w lecznicach psy po traumie, które nawet w kagańcu wyczyniały rózne cuda podczas najzwyklejszego badania. Wlew (w zależności od podawanej chemii i jej ilości) trwa czasem dość długo. Podawany będzie dożylnie, i to od Ciebie będzie zależało, czy zdołasz wyciszyć psa, odwrócić jakoś jego uwagę żeby nie wyrwał sobie wenflonu, spokojnie leżał, nie fikał koziołków.


Jedna rzecz mnie zastanawia. Dlaczego pierwsze badanie histopatologiczne nie potwierdziło chłoniaka, ale już kolejne tak?? Czy możesz napisać co napisane jest na badaniu histopatologicznym, i gdzie wysyłane były wycinki?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Supermen
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:11, 10 Kwi 2014    Temat postu:

On jest bardzo żywiołowym psem. Zawsze się śmiałem, że przydałby się zaklinacz psów dla niego. Krew do 1 badania pobierała mu moja mama która jest pielęgniarką. Jej ufał i dał sobie łapkę ukłuć w domu. Wigo też ona mu wyciągała. Przed kastracją nie było z nim problemów przy wizycie u weterynarza. Natomiast po zabiegu, tak mu się to utrwaliło, że ze strachu potrafił popuścić przy okazji szczepienia.

Na pytanie dlaczego pierwsze badanie nie wykazało chłoniaka też chciałbym znać odpowiedź... Nie chcę nikogo oskarżać, ani wyciągać pochopnych wniosków, ale np. źle wykonane badanie może być przyczyną złej diagnozy...
Wyniki były wysyłane do Wrocławia. Ponowne badanie z zeszłej niedzieli były robione w Olsztynie. Nie mam tu teraz przy sobie tych pierwszych wyników. Pod wieczór napiszę co tam jest napisane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 8:45, 10 Kwi 2014    Temat postu:

Napisz koniecznie.
Co do tego, że schudł, to myślę, że jeśli jeszcze długo będzie dostawał encorton to wróci mu szybciutko apetyt, jak to bywa przy sterydzie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanna
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zachodniopomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:46, 10 Kwi 2014    Temat postu:

Witaj, na forum. Czy przypadkiem te leki przeciwzapalne podane obok antybiotyku na początku, przed biopsją, to nie były jakieś sterydy, to mogło przekłamać wyniki biopsji, napisałeś, że węzły się zmniejszyły, więc to coś mi pachnie sterydem. Z tą traumą u weta to macie problem, zwłaszcza teraz, bo to się zapowiada na częste wizyty, zwłaszcza na początku. Mam nadzieję, że lekarza macie znającego się na rzeczy, bo to bardzo ważne, żeby się nie uczył onkologii dopiero na Rico Sad, a często mamy tu przykłady na forum takiego właśnie postępowania. Myślę, że jeśli zdecydujecie się na chemioterapię, to odpowiednim schematem uda się może ominąć te długie wlewy i dodatkowy jak czytam wielki stres dla Riko. Swoją drogą co to za rzeźnik tnie psa prawie na żywca - masakra jakaś.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Supermen
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:48, 10 Kwi 2014    Temat postu:

mala_czarna napisał:
Napisz koniecznie.
Co do tego, że schudł, to myślę, że jeśli jeszcze długo będzie dostawał encorton to wróci mu szybciutko apetyt, jak to bywa przy sterydzie


Ale on apetyt ma. Jakby sam miał się karmić to pewnie nie miałby umiaru.

Joanna napisał:
Witaj, na forum. Czy przypadkiem te leki przeciwzapalne podane obok antybiotyku na początku, przed biopsją, to nie były jakieś sterydy, to mogło przekłamać wyniki biopsji, napisałeś, że węzły się zmniejszyły, więc to coś mi pachnie sterydem. Z tą traumą u weta to macie problem, zwłaszcza teraz, bo to się zapowiada na częste wizyty, zwłaszcza na początku. Mam nadzieję, że lekarza macie znającego się na rzeczy, bo to bardzo ważne, żeby się nie uczył onkologii dopiero na Rico Sad, a często mamy tu przykłady na forum takiego właśnie postępowania. Myślę, że jeśli zdecydujecie się na chemioterapię, to odpowiednim schematem uda się może ominąć te długie wlewy i dodatkowy jak czytam wielki stres dla Riko. Swoją drogą co to za rzeźnik tnie psa prawie na żywca - masakra jakaś.


Nie. To na pewno nie były sterydy. Mam gdzieś na pewno zapisane co dostawał to później napiszę. Węzły nie zmniejszyły się zupełnie po tych lekach tak jak teraz po enkortonie. To mógł zejść jakiś obrzęk i stan zapalny. Może dlatego to taki efekt dało.
Ta klinika do której zaczęliśmy jeździć w Bydgoszczy ma renomę i jest polecana. Widać znają się na rzeczy. Zresztą po niespełna 4 dniach od wizyty mam diagnozę, wyniki i leki na które węzły zareagowały po 1 dniu.

Tylko też przez te 4 dni bardzo mi Rico zmarniał... Mam nadzieję, że to efekt uboczny enkortonu a nie tak szybko postępująca choroba.

A o tej kastracji to szkoda gadać...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Supermen dnia Czw 9:16, 10 Kwi 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SleepingSun
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:48, 10 Kwi 2014    Temat postu:

i my witamy na forum. ten psi uśmiech, to rzecz bardzo rzadko spotykana, głównie tak "uśmiechają" się dalmatyńczyki. no i moja Nurcia też tak się uśmiecha.

często jest tak, że mniejsze lecznice wykonują chemioterapie na podstawie tego co ułoży lekarz w większej klinice. ja bym się nie poddawała, tylko próbowała znaleźć kogoś kto zrobi to koło Ciebie. do tego nauczyłabym szybciutko psa spokojnego leżenia i znoszenia zabiegów u weterynarza - no chociaż ich akceptacji. bo to tyle co wbić wenflon, spuścić trochę krwi i podpiąć lek w kroplówce. tyle się widzi weterynarza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Supermen
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:12, 10 Kwi 2014    Temat postu:

SleepingSun napisał:
i my witamy na forum. ten psi uśmiech, to rzecz bardzo rzadko spotykana, głównie tak "uśmiechają" się dalmatyńczyki. no i moja Nurcia też tak się uśmiecha.

często jest tak, że mniejsze lecznice wykonują chemioterapie na podstawie tego co ułoży lekarz w większej klinice. ja bym się nie poddawała, tylko próbowała znaleźć kogoś kto zrobi to koło Ciebie. do tego nauczyłabym szybciutko psa spokojnego leżenia i znoszenia zabiegów u weterynarza - no chociaż ich akceptacji. bo to tyle co wbić wenflon, spuścić trochę krwi i podpiąć lek w kroplówce. tyle się widzi weterynarza.



Ja początkowo myślałem, że może on po prostu nie wie w jaki momencie ma pokazywać zęby. Bo robi to na prawdę w dziwnym momentach. Jak będę miał możliwość wrzucania załączników to uzupełnię 1 post o zdjęcia i nie omieszkam pokazać jak to w jego wykonaniu wygląda.

Wigo można Ricowi we własnym zakresie założyć (jak już wspominałem mama jest pielęgniarką) i tylko do lecznicy jechać na sam wlew. Rico by siedział cicho i spokojnie gdyby nikt z personelu się do niego nie zbliżał. Sami możemy mu w lecznicy podłączyć i odłączyć kroplówkę czy w jakiej formie się te cytostatyki podaje.
Inną kwestią czy się na to zgodzą. Ale ja widzę to jako jakieś rozwiązanie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Supermen dnia Czw 10:13, 10 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 10:48, 10 Kwi 2014    Temat postu:

Supermen napisał:


Sami możemy mu w lecznicy podłączyć i odłączyć kroplówkę czy w jakiej formie się te cytostatyki podaje.
Inną kwestią czy się na to zgodzą. Ale ja widzę to jako jakieś rozwiązanie.


Mysle, że przy odpowiednim zabezpieczeniu zgodzą się na to, ale mama na pewno musi mieć rękawiczki ochronne i fartuch.

Swoją drogą, o czym nie napisałam na początku, Rico miał niebywałe szczęście, że trafił na dobrego człowieka. Taki odruch zabrania psa do auta to w dzisiejszych czasach mało spotykane Sad Zasadniczo to ludzie psów się pozbywają, a nie zgarniają je do domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Supermen
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:02, 10 Kwi 2014    Temat postu:

mala_czarna napisał:
Supermen napisał:


Sami możemy mu w lecznicy podłączyć i odłączyć kroplówkę czy w jakiej formie się te cytostatyki podaje.
Inną kwestią czy się na to zgodzą. Ale ja widzę to jako jakieś rozwiązanie.


Mysle, że przy odpowiednim zabezpieczeniu zgodzą się na to, ale mama na pewno musi mieć rękawiczki ochronne i fartuch.

Swoją drogą, o czym nie napisałam na początku, Rico miał niebywałe szczęście, że trafił na dobrego człowieka. Taki odruch zabrania psa do auta to w dzisiejszych czasach mało spotykane Sad Zasadniczo to ludzie psów się pozbywają, a nie zgarniają je do domu.


Zawsze się śmieje, że jego szczęście mój pech. Pech w takim znaczeniu, że przysporzył mnóstwo problemów i spowodował wiele zniszczeń przez okres dojrzewania. Oj co ja się na niego nadenerwowałem... Przez prawie 15 lat jak mamy Sarę (mój drugi psiak) ona nawet ułamka tego nie zbroiła co on na początku. Być może to był powód, że go ktoś wywalił, albo się po prostu zgubił/uciekł z pobliskiej wioski.
Można mnie nazwać mianem kidnapera bo porwałem szczeniaczka Laughing
Zabrałem go z tej drogi z myślą o oddaniu do schroniska czy komuś kto by się nim zaopiekował. Miałem już psa i nie bardzo wiedziałem jak pogodzić fakt posiadania dwóch. No i też nie chciałem żeby coś mu się w tym lesie stało.
Pewnie życie mu uratowałem bo stał dosłownie 10m od ruchliwej drogi. Kto wie czy za jakiś czas nie wleciałby pod samochód.
Nigdy tego widoku nie zapomnę jak go znalazłem. Myślałem nawet w 1 momencie, że to mały lis. Wściekły lis, przez te zęby i to, że nie uciekał tylko powoli zbliżał się w moim kierunku.

Fakt, że raz mu życie uratowałem przytłacza jak sobie pomyślę, iż teraz jestem bezsilny...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 12:59, 10 Kwi 2014    Temat postu:

Supermen napisał:


Fakt, że raz mu życie uratowałem przytłacza jak sobie pomyślę, iż teraz jestem bezsilny...


Przypomniało mi się, jak odebrałam wyniki badania histopatologicznego, a tam jak byk: chłoniak limfoblastyczny, stopień IV o dużym stopniu złosliwości. Sama nie wiem co ja wtedy myślałam, do mnie to chyba nie docierało, ale wiedziałam jedno: sprzedam duszę diabłu, pójdę zbierać złom, puszki, a leczyć będę, jeśli tylko jest jakaś szansa.
Nie mysl teraz o tym, że jesteś bezsilny, że nic nie możesz zrobić. Myśl o tym, że istnieje sposób leczenia, jeśli nie chemia, to sterydy, a może jeszcze jakaś inna kuracja? Przy psie nie wolno okazywać negatywnych emocji, bo doskonale to wyczuje. Ciężko jest, ale trzeba zacisnąć zęby Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fender
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 604
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:12, 10 Kwi 2014    Temat postu:

Fender jak sam widziales to full power, ale jak podawano chemie to lezal, spal. Ludzie mowia, ze po chwili od wklucia pojawia sie dziwny smak w buzi, mysle, ze psy podobnie to odczuwaja. Tak to przez te kilka miesiecy u Fendera zaobserwowalam.

wazne jest pobieranie krwi przed kazdym podaniem chemii. skoro rodzinnie to mozecie zrobic, to mozecie probke rano pobrac, zawiezc do lecznicy, oni przebadaja i ustala czy tego dnia mozna psa podlaczac. to moze mu oszczedzic stresu.

a historia jego kastracji przypomina mi zabieg wyciecia migdalow u mojego 3 letniego syna... tez sie za wczesnie wybudzil. tj bylo juz po zabiegu ale kontrolnie probowali sie mu wkluc (ma nietypowa wade krwi) a on byl przerazony bo sie wybudzal z narkozy. i od tej pory kazde pobranie krwi nawet z palca to histeria. a musimy pobierac co 3 miesiace do konca zycia...

rosyjska pielegniarka, ktora bym najchetniej udusila...w szpitalu w kraju sera i czekolady (ale to tylko dygresja)

z lecznica omow temat krwi, moze niekoniecznie o tym pisz, bo oni sie moga bac, ze to wycieknie gdzies. wielu lekarzy zgadza sie na niekoniecznie zgodne w 100% zachowania, pod warunkiem, ze o tym sie publicznie nie mowi

dacie rade

na potwierdzenie diagnozy i ustawienie chemii bym sie jednak na Twoim miejscu wybrala do Wawy do dr Jagielskiego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CaraBella
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 05 Lut 2014
Posty: 1101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice W-wy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:31, 10 Kwi 2014    Temat postu:

Witaj. Moja Belcia tez oslabla po biopsji i na początku leczenia bylo słabo. Ale potem odzyskała siły. Oby szybko udalo wam sie ustawić właściwe leczenie, bo czas się liczy a to już trochę trwa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin