Forum Chłoniak u psów Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

PODZIWIAM WAS.
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
agishek
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: OLSZTYN
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:28, 13 Paź 2008    Temat postu: PODZIWIAM WAS.

Witajcie, jestem nowym użytkownikiem na tym forum.
Chciałabym wam powiedziec przede wszystkim osobom które straciły pieska przez chłoniaka że bardzo was podziwiam za odwagę.
Ja miałam wspaniałą bokserkę Gabi, która odeszła w wieku 6-ciu lat Sad
Gdy padł w kwietniu wyrok-chłoniak nie chciałam nic słyszeć na ten temat.
bałam się czytać różnego rodzaju fora. Nawet do weterynarza szłam pod wielkim stresem.
Wszędzie było napisane to samo, że jest nie uleczalny, a lekarze dawali kilka m-cy życia. Nie chciałam w to wierzyć.
Mam do siebie żal że nie rozpoczęłyśmy chemioterapii pomimo tego, że do Warszawy mam daleko.Teraz bardzo żałuję. Jednak nie poddałam się.
Mojego pieska leczyliśmy tylko sterydami. Lekarz chemii nie polecał twierdził że wyniszcza organizm. Wprowadzono mnie bardzo w błąd.
Teraz kiedy czytam wasze posty żałuję ze nie miałam odwagi wcześniej tu zawitać. Kto wie ? Może udałoby mi się jeszcze przedłużyć życie mojemu przyjacielowi.
Ja nie pomogłam swojemu psu ale życzę wam z całego serca aby wam się udało. Mam nadzieję, że będe mogła podzielić się z wami własnymi obserwacjami i doświadczeniami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agishek dnia Pon 20:10, 13 Paź 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Megaan
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:50, 13 Paź 2008    Temat postu:

Witaj. Przykro mi z powodu Twojego psiaka Sad

Widze, że jesteśmy z tego samego miasta. Czy mozesz napisać gdzie odradzono Ci leczenia pieska chemią? Ja całe szczęście trafiłam do Kortowa do fajnej wetki, która namawiała mnie na skontaktowanie się ze specjalistą w Warszawie. Od kwietnia lecze swojego Levisa...niestety z marnym skutkiem, ale czasami tak bywa, ze zwierzak nie reaguje na leczenie. Mój Levis to właśnie taki przypadek Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agishek
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: OLSZTYN
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:03, 13 Paź 2008    Temat postu:

Wiesz co .. ja trafiłam na pewnego lekarza w ''Olwecie''
''Załatwił'' nie tylko mojego psa ale także i znajomej.
Cenił się naprawde bardzo wysoko. Już nawet nie liczyliśmy pieniędzy liczyło się życie psa... przy czym Pod koniec terapii trafiłam do kliniki w Kortowie, gdzie była fantastyczna lekarz Justyna . jest specjalistą od nowotworów. Naprawdę polecam.
A Olwet omijaj szerokim łukiem !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Megaan
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:45, 13 Paź 2008    Temat postu:

agishek napisał:
Wiesz co .. ja trafiłam na pewnego lekarza w ''Olwecie''
''Załatwił'' nie tylko mojego psa ale także i znajomej.
Cenił się naprawde bardzo wysoko. Już nawet nie liczyliśmy pieniędzy liczyło się życie psa... przy czym Pod koniec terapii trafiłam do kliniki w Kortowie, gdzie była fantastyczna lekarz Justyna . jest specjalistą od nowotworów. Naprawdę polecam.
A Olwet omijaj szerokim łukiem !


Nie słyszalam o tej klinice. Ja w Kortowie trafilam na dr. Sylwię Lew...i całe szczęście. Mialam już do czynienia z różnymi wetami w Olsztynie...np na Wojska Polskiego "załatwiono" mojego poprzedniego psiaka, który też miał problem onkologiczny Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agishek
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: OLSZTYN
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:55, 13 Paź 2008    Temat postu:

To jest na obrzeżach naszego miasta dokładnie nie pamiętam ulicy ale chyba Lubelska... bardzo dobrze, że tam nie trafiłaś.
Psu z nowotworem nie powinno się dawać zastrzyku a tam go podano po czym moja bokserka osłabła i od tamtej pory było już tylko gorzej.
A jakiej rasy masz pieska i w jakim wieku ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jola
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:19, 13 Paź 2008    Temat postu: Jola

Wsółczuję Ci -szkoda taki młodziutki psino :cry:
Myśłę,że zrobilaś tyle ile myślalaś ,że jest dobrze-nie obwiniaj się-teraz już nic nie mozna zrobic :cry:
Przeczytaj tu na forze jeden bokserek też leczony jest sterydami i jakoś się trzyma(o jej już dawno sie nie odzywała)
To zależy od stadim tej choroby Question

A ze jest nieuleczalna(czytalam że jest ok 10-20%)ale mniejsza o to.wiele chorób ludzkich jest nieuleczalnych -a leczymy-i tez wiele uleczalnych nie daje sie wyleczyc. :cry:

Jeszcze raz wspólczuję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Megaan
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 7:57, 14 Paź 2008    Temat postu:

agishek napisał:
To jest na obrzeżach naszego miasta dokładnie nie pamiętam ulicy ale chyba Lubelska... bardzo dobrze, że tam nie trafiłaś.
Psu z nowotworem nie powinno się dawać zastrzyku a tam go podano po czym moja bokserka osłabła i od tamtej pory było już tylko gorzej.
A jakiej rasy masz pieska i w jakim wieku ?


Faktycznie! To Lubelska. Jeden jedyny raz tam byłam i nigdy więcej. Mialam wrażenie, ze oni sami nie wiedzą co robią Confused

Mój Levis to 5-cio letni Golden Retriever...jest tu na forum temat o nim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agishek
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: OLSZTYN
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:32, 14 Paź 2008    Temat postu: Re: Jola

Jola napisał:
Wsółczuję Ci -szkoda taki młodziutki psino :cry:
Myśłę,że zrobilaś tyle ile myślalaś ,że jest dobrze-nie obwiniaj się-teraz już nic nie mozna zrobic :cry:
Przeczytaj tu na forze jeden bokserek też leczony jest sterydami i jakoś się trzyma(o jej już dawno sie nie odzywała)
To zależy od stadim tej choroby Question

A ze jest nieuleczalna(czytalam że jest ok 10-20%)ale mniejsza o to.wiele chorób ludzkich jest nieuleczalnych -a leczymy-i tez wiele uleczalnych nie daje sie wyleczyc. :cry:

Jeszcze raz wspólczuję.



Ehh Sad Tylko teraz jednak jest ten żal że mogłam coś zrobić więcej.
Ale niestety prawda o sterydach jest taka że faktycznie hamują rozrost nowotworu ale bardzo szkodzą na inne narządy, osłabiają je.
najgorsze było to,że jednego dnia było bardzo dobrze.. byłam szczęśliwa a drugiego już żle...
Eh masz rację z tą uleczalnością... bo zawsze trzeba próbować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agishek
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: OLSZTYN
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:36, 14 Paź 2008    Temat postu:

Megaan napisał:
agishek napisał:
To jest na obrzeżach naszego miasta dokładnie nie pamiętam ulicy ale chyba Lubelska... bardzo dobrze, że tam nie trafiłaś.
Psu z nowotworem nie powinno się dawać zastrzyku a tam go podano po czym moja bokserka osłabła i od tamtej pory było już tylko gorzej.
A jakiej rasy masz pieska i w jakim wieku ?


Faktycznie! To Lubelska. Jeden jedyny raz tam byłam i nigdy więcej. Mialam wrażenie, ze oni sami nie wiedzą co robią Confused

Mój Levis to 5-cio letni Golden Retriever...jest tu na forum temat o nim.





Ojej to też młodego masz pieska.
Słyszałam że teraz najczęściej chorują na to młode psy...
Ja narazie nie chcę mieć psa i nie wiem czy kiedykolwiek będę chciała go mieć pomimo mojej wielkiej miłości do psów... ale wiem, że jeśli się zdecyduje kiedyś ... ostatnia kliniką jaką odwiedzę to ta na Lubelskiej...
także podjęłaś bardzo dobrą decyzję, że pieska leczysz w Kortowie...
A jak Levis się czuje ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Megaan
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:28, 14 Paź 2008    Temat postu:

agishek napisał:
Megaan napisał:
agishek napisał:
To jest na obrzeżach naszego miasta dokładnie nie pamiętam ulicy ale chyba Lubelska... bardzo dobrze, że tam nie trafiłaś.
Psu z nowotworem nie powinno się dawać zastrzyku a tam go podano po czym moja bokserka osłabła i od tamtej pory było już tylko gorzej.
A jakiej rasy masz pieska i w jakim wieku ?


Faktycznie! To Lubelska. Jeden jedyny raz tam byłam i nigdy więcej. Mialam wrażenie, ze oni sami nie wiedzą co robią Confused

Mój Levis to 5-cio letni Golden Retriever...jest tu na forum temat o nim.

Ojej to też młodego masz pieska.
Słyszałam że teraz najczęściej chorują na to młode psy...
Ja narazie nie chcę mieć psa i nie wiem czy kiedykolwiek będę chciała go mieć pomimo mojej wielkiej miłości do psów... ale wiem, że jeśli się zdecyduje kiedyś ... ostatnia kliniką jaką odwiedzę to ta na Lubelskiej...
także podjęłaś bardzo dobrą decyzję, że pieska leczysz w Kortowie...
A jak Levis się czuje ?



Levisa lecze w Warszawie, ale z dr. Sylwią z Kortowa kontaktujemy się jak coś się dzieje po chemii. Ja wiem, że po Levisie też długo nie bede chciała żadnego zwierzaka. Choć jak sobie pomyśle o tych biedakach w schroniskach, to najchętniej wszystkie bym przygarneła.
Mój zwierzak ostatnio jest w troche gorszej kondycji, ale mam nadzieję, że to przejściowe i że dr. Jagielski trafi w końcu z chemią, która da pozytywny skutek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agishek
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: OLSZTYN
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:46, 14 Paź 2008    Temat postu:

Hehe ja mam tak samo z tymi pieskami - moja druga miłośćSmile
Po chemii jest przecież duża szansa ,że piesek będzie czuł się dobrze , więc trzymam kciuki ! Smile
W tej chorobie tak było [przynajmniej u mojego pieska] , że raz kondycja była fatalna a raz było wszystko ok.
Pozdrowienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnieszka
Nowicjusz
Nowicjusz


Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:00, 14 Paź 2008    Temat postu:

Mój Benek chorował cztery tygodnie. To znaczy - był leczony cztery tygodnie, bo nie wiem kiedy nastąpił pierwszy atak choroby (Benka zabrałam do domu ze schroniska po diagnozie). Cztery tygodnie to dużo i mało jednocześnie. Nie wiedziałam o chłoniaku i jego leczeniu nic - poddałam się całkowicie decyzji lekarza. Od początku podawaliśmy chemię i sterydy. Ale ten początek w naszym przypadku był o wiele za późno.
Po śmierci Benka rozmawiałam z wieloma weterynarzami. Zdania na temat stosowania chemii u zwierząt są bardzo podzielone. I przeważają głosy za "nie podawać", że chemia w przypadku psów powoduje tylko spowolnienie objawów - ale dla Benka te cztery tygodnie były najszczęśliwsze w życiu, że psa i tak nie da się uratować. Moja siostra, która sama jest weterynarzem, nie zgodziła się na podanie chemii swojemu psu ani na wycięcie płata płuc.
Chyba dużo zależy od tego, do jakiego lekarza trafimy. Leczyłam Benka tak jak mogłam w tej sytuacji najlepiej. Wiem, mogłam jechać do Warszawy. Nie pojechałam - i nie wyrzucam sobie tego. Bo wiem, że Benula był pod dobrą opieką.
Kiedy dwa lata temu umierała moja bouvierka - jeździłam z nią po wszystkich dostępnych klinikach. Trg, usg, kontrast - niczego nie zdiagnozowano jednoznacznie, nie chciano robić laparoskopii, a kiedy w końcu prof.Lechowski z SGGW zdecydował, że powinniśmy to zrobić - było za późno. Czakra leczona była przez pół roku sterydami z zachowaniem wszelkich środków ostrożnośći, co tydzień krew, osłona wątroby, żołądka, 10 tabletek dziennie przy szczękościsku u buoviera było nie lada wyzwaniem. Czakra odchodziła w agonii. Raczysko zjadło ją całą, wątrobę, nerki, trzustkę. Może, gdybym podała chemię...
W marcu umarła moja Gojka - ze starości, ale raczyska też pomogły. Kiedy zauważyłam pierwsze guzy - kazano mi obserwować, potem było, że starych psów się nie kroi, a potem... potem było za dużo przerzutów. I też żal do siebie, że nie uparłam się od razu na wycięcie pierwszych.
Obie suki były pod stała opieką weterynaryjną różnych lekarzy. Obie umarły, choć mogły żyć dłużej. I tu mam żal. Że nie zaproponowano mi alternatywnych rozwiązań, i że ja ich nie szukałam
Teraz moje psy są pod opieką lekarza, który leczył Benulę. Nie wiem jak i co będzie. Ale to i tak za mało. W niedzielę musiałam pojechać na ostry dyżur z pekińczykiem - więc do innei kliniki. Na wstępie uprzedziłam, że pies ma chore serce i nie może przyjmować srerydów. Dostałam karteczke z wykazem leków, jakie mu zaaplikowano. W poniedziałek kardiolog Omka "dostał zawału" - Omkowi podano steryd. Drgawki ma do dzisiaj. Lekarz mu podał...
Jakbyśmy nie starali się opiekować naszymi psami - kiedy coś się z nimi dzieje - zawsze mamy to poczucie, że można lepiej i skuteczniej. Żę może, gdyby... I zawsze żal pozostaje


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jola
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:53, 14 Paź 2008    Temat postu: Jola

Myślę,że to jest tak ze wszystkim, z ludźmi też Question

Lekarze wiedzą,że rak jest nieuleczalny w wielu przypadkach ludzi a każą leczyc i dają chemię.i nic z tego nie ma -tylko cierpienie.

Lekarz wet.kiedyś mi powiedział-My proszę pani też jesteśmy zwierzętami-należymy do tej samej gromady- ssaków.

I to samo za siebie wszystko wyjaśnia.

Pozdrawiam Was wszystkich o wielkich sercach do zwierząt

Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agishek
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: OLSZTYN
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:45, 16 Paź 2008    Temat postu: Re: Jola

Jola napisał:
Myślę,że to jest tak ze wszystkim, z ludźmi też Question

Lekarze wiedzą,że rak jest nieuleczalny w wielu przypadkach ludzi a każą leczyc i dają chemię.i nic z tego nie ma -tylko cierpienie.

Lekarz wet.kiedyś mi powiedział-My proszę pani też jesteśmy zwierzętami-należymy do tej samej gromady- ssaków.

I to samo za siebie wszystko wyjaśnia.

Pozdrawiam Was wszystkich o wielkich sercach do zwierząt

Laughing




Ja poprostu myśle ze lekarze podchodza do tej choroby rutynowo.
Wiedza że psu choremu na chłoniaka nic już nie pomoże...niestety taka prawda choc kazdy własciciel ma nadzieję
Weterynarz mi opowiadał ze gdy dowiedział sie o tej chorobie psa odrazu go uśpił, bo wiedział że jesli bedzie tak przedłużać życie ten pies się bedzie męczył i on także.
A jednak kazdy z nas cieszy/ł się z każdego wspolnego dnia.
Pozdrowienia


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agishek dnia Czw 13:48, 16 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 14:18, 16 Paź 2008    Temat postu: Re: Jola

agishek napisał:




Weterynarz mi opowiadał ze gdy dowiedział sie o tej chorobie psa odrazu go uśpił, bo wiedział że jesli bedzie tak przedłużać życie ten pies się bedzie męczył i on także.


Hmmm. Mocne słowa, zwłaszcza z ust lekarza, którego powinnością jest leczenie zwierzątka do końca.
Kilkakrotnie już na forum pisaliśmy , zawsze mówi też o tym dr Jagielski - chemioterapia ma na celu polepszenie komfortu życia psa, kota, a nie przedłużania cierpień
Wystarczy obejrzeć kilka filmików, gdzie głównym bohaterem jest Fender, żeby zrozumieć, że nawet z chłoniakiem można doskonale żyć. Moja Wikosława rewelacyjnie sie teraz czuje, a od diagnozy minęło już 2 lata i 3 miesiące. Chyba nie darowałabym sobie, gdybym tuż po wyniku biopsji po prostu ją uśpiła. Nie wiem, nie rozumiem i nawet nie chcę zrozumieć, jak można przestać chcieć walczyć o życie swojego przyjaciela, zwłaszcza wtedy gdy jest szansa na jego dalsze życie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mala_czarna dnia Czw 14:19, 16 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin