Forum Chłoniak u psów Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Co wybrać
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Terapia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bella
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 05 Maj 2016
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:33, 05 Mar 2017    Temat postu:

Wiesz co...Ja moją Bellę, chorą na chłoniaka typu B leczę chemią już od końca kwietnia 2016.Skończyła pierwszą serię we wrześniu, potem był lek podtrzymujący kurację i po skończeniu jego podawaniapo dwóch tygodniach nastąpiła wznowa polegająca na pojawieniu się powiększonych pachwinowych węzłów chłonnych.Teraz kontynuujemy leczenie. Sunia czuje się dobrze. Bella jest młodą suczką, zachorowała jak miała prawie 3,5 roku.Chemię przechodzi znośnie i absolutnie nie żałuję, że podjęłam się leczenia. Zapraszam do przeczytania mojego wątku pt. Chłoniak u Beli.
Pozdrawiam serdecznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewa888
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 24 Lip 2014
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:48, 27 Kwi 2017    Temat postu: Do Just

Weszlam na forum - nie bylo mnie tu od dawna. 3 lata temu u mojego pieska zdiagnozowano chloniaka. 29 kwietnia 2014 pierwsza wizyta u Jagielskiego, superspeca od chemioterapii bardzo reklamowanego w srodowisku lekarskim (wowczas, bo od jakiegos czasu slysze duzo slow krytyki na temat jego metod).
Just, bardzo wspolczuje, ze przezylas podobny dramat. Wciaz pamietam ten pokoj na Bialobrzeskiej, zwierzeta lezace wszedzie pod kroplowkami, wieczny pospiech lekarzy, krotka wizyta w gabinecie, morfologia i jeszcze tylko
podlaczenie kroplowki a potem juz tylko kontakt z asystentkami... recepcjonistki utrudniajace dostep do gabinetu, posredniczace w przekazywaniu informacji. Po chemii wychodzisz i czekasz na maile, czasem smsy. Nastepna wizyta, wszystko tak samo. Lekarz osluchuje, kilka rutynowych pytan, cos tam notuje i juz...predko, predko, morfologia, kroplowka z chemia. Zero rozmow o aktualnym stanie zdrowia, rokowaniach, omawiania wynikow badan. Nie ma czasu...tlum pacjentow czeka. Dowiesz sie tylko, czy bedzie podana chemia, czy nie. Ja informowalam, ze moj piesek od tygodnia nie chce jesc - slyszalam tylko, ze nie zmuszac do jedzenia, podawac wode. O tym, ze mozna karmic dozylnie Duphalyte dowiedzialam sie od rejonowego weta. To tylko maly przyklad. Na pierwszej konsultacji -
poszlam juz z wynikami z SGGW - Jagielski dlugo opowiadal o statystykach. Dowiedzialam sie, ze bez chemii psiak pozyje nie dluzej niz 4-6 tygodni. Dla mnie szok. I zaraz padlo pytanie, na co sie zdecyduje. Tylko wyjakalam, ze chce, zeby Ami zyl. I natychmiast lekarz zdecydowal o morfologii i zaraz dowiedzialam sie, ze zostanie podana chemia. Jeszcze spytalam : juz teraz, dzis?? Odpowiedz: nie ma na co czekac. Tez nie wiedzialam, ze nawadniania, sterydy. Slyszalam, ze chemia daje szanse przedluzenia zycia, tez bylo o komforcie. Chyba dla przychodni. O tym jak moj piesek byl "leczony" mialam napisac do Izby Lekarskiej. ALe nie mam na to sily. Wciaz nie moge uwierzyc, ze mozna bylo dopuscic sie takich zaniedban. A potem nie udzielic pomocy, nawet nie osobiscie, ale wyslac mnie do innego lekarza.
Moze zmobilizuje sie do dokladnego opisu historii Amisia na tym forum. Moze...
Jankowska zglosila sie do mnie (mailowo) czy zgadzam sie, zeby przypadek mojego pieska ujac w pracy doktorskiej. Promotor -Jagielski. Odpowiedzialam, ze mogla poznac przypadek osobiscie, gdy Ami lezal w bardzo zlym stanie w przychodni, Jagielskiego nie bylo, zajmowala sie nim lekarka dyzurujaca - nie onkolog, a wlasciwie asystentki. W tym samym czasie Jankowska byla na miejscu, ale siedziala w tej czesci, do ktorej pacjentow nie wpuszczano. Napisalam tez w skrocie jak moj pies zostal przez Jagielskiego doprowadzony do dramatycznego stanu. Enzymy watrobowe przekraczaly dopuszczalne normy kilkadziesiat razy, a sprzedawca chemii podal Doksorubicyne. Wiecej sie nie odezwala. Pozdrawiam


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 05 Maj 2016
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:00, 28 Kwi 2017    Temat postu:

Witam, czytam i oczom nie wierzę, że lekarze prowadzący chemioterapię proponują schematy do wyboru przez opiekuna !! gdyby "mój" mniej sławny wet. zaproponował by mi jakieś schematy , o których nie miałabym bladego pojęcia bo i skąd to powiedziałabym tylko, że proszę o najskuteczniejszy wg niego. W końcu przecież to oni są weterynarzami i oni powinni wiedzieć co w tej sytuacji jest najlepszym rozwiązaniem. Co to jest w ogóle za podejście do opiekuna chorego zwierzęcia? Jakbyśmy to wiedzieli, to sami byśmy leczyli swoich podopiecznych.
Dakar, a jak się czuje Twoja sunia? Jak postępuje leczenie? Daj znać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewa888
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 24 Lip 2014
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:29, 02 Maj 2017    Temat postu:

Bella, chyba sie nie zrozumialysmy. Nie mialam wplywu na wybor schematu chemioterapii tylko musialam podjac decyzje, czy pieska w ogole poddaje leczeniu na Bialobrzeskiej czy wracamy do domu i pozwalam mu odejsc za TM po 4-6 tygodniach wedlug info od Jagielskiego. A jesli chce leczenia, to powinnam wybrac czy beda to tabletki podawane w domu, czy wlewy w przychodni. Lekarz podkreslal, ze bardziej skuteczne, dajace wieksze prawdopodobienstwo przedluzenia zycia beda wlewy. To byla pierwsza wizyta, zupelnie ogluszajaca, nie spodziewalam sie tak dramatycznego werdyktu. Sam Jagielski w jakims czasopismie weterynaryjnym opisuje, ze nie nalezy naciskac na wlasciciela, zeby podjal decyzje na pierwszej wizycie. Mysle, ze gdybym miala dzien na zastanowienie, wybralabym tabletki, moj piesek nie spedzilby ostatniego miesiaca zycia pod kroplowkami tylko we wlasnym domu, w znanym otoczeniu. Ale oczywiscie teraz nie moge miec pewnosci, co wowczas bym zdecydowala. I na obecna ocene ma wplyw to, w jaki sposob Ami byl prowadzony przez weta. Jagielski wybral schemat chemioterapii chyba najbardziej drastyczny i konsekwentnie go realizowal, nie zwracajac uwagi na kondycje mojego pieska i na dramatycznie przekroczone normy enzymow watrobowych. Po 3 chemii moj pies zachorowal na babeszjoze. Przez tydzien byl leczony w rejonowej przychodni. Musial otrzymac silny toksyczny lek Imizol, zeby pokonac babeszjoze. Wybronil sie z babeszjozy, na Bialobrzeska pojechalam na wczesniej umowione echo serca i ewentualna kontrole stanu zdrowia psiaka. Wet uznal, ze piesek jest w wystarczajaco dobrym stanie, zeby mu podac Doksorubicyne. A ja w to uwierzylam. Moj pies w odstepach kilkudniowych otrzymal 3 razy silne toksyczne leki : pierwszy raz tego samego dnia, gdy Jagielski znalazl kleszcza i kazal pieska obserwowac - ale zamiast pobrac krew do sprawdzenia podal Winkristine (a przeciez bylismy w lecznicy weterynaryjnej do cholery, prawda???) Po 3 dniach w lecznicy rejonowej stwierdzono babeszjoze i trzeba bylo podac Imizol. I wszystko to moja psina wytrzymala, wrocil apetyt i zupelnie niezla forma, gdy pojechalam z nim na echo serca. Wszystkie wyniki biochemii pokazalam Jagielskiemu. To byl 4 dzien po Imizolu kiedy Ami otrzymal bardzo obciazajaca Doksorubicyne. Co ja moge myslec o takiej bezwzglednej metodzie "leczenia"???? Jednoczesnie w kartach wizyt juz po 2giej chemioterapii Jagielski wpisywal ze chloniak jest w remisji. Dlaczego nie dal szansy mojemu psiakowi na kilka dni przerwy? Ami odszedl po niecalych 2 tygodniach po Doxorubicynie. Czyli zyl mniej wiecej tyle samo czasu ile wedlug statystyk Jagielskiego mialby do przezycia bez podjecia chemioterapii. Chemioterapii u TEGO weta i w TEJ przychodni. Do ostatniego dnia nie wiedzialam ze moj piesek jest w bardzo dramatycznym stanie. Czesto otrzymywalam smsy i maile od Jagielskiego a to o podawaniu potasu, a to o zwiekszeniu dawki leku na watrobe, wreszcie o podawaniu sterydu (sterydu przy zapaleniu watroby!!!) Wydawalo mi sie, ze jestesmy pod dobra opieka, zwlaszcza ze bylam utrzymywana w przeswiadczeniu, ze piesek musi sie wzmocnic, a pozniej mam go przywiezc na badania. Kiedy pozniej? Zaden termin nie zostal okreslony. Trwalam i czekalam na decyzje weta. Nigdy sobie nie wybacze, ze tak dalam sie uspic. Ostatniego dnia na moj rozpaczliwy sms wczesnym popoludniem, ze dzieje sie cos niedobrego otrzymalam info WIECZOREM, ze powinnam pojechac do jakiejs przychodni dyzurujacej. Jagielski przekazal te informacje smsem okolo 21ej, nie starczylo mu odwagi na rozmowe telefoniczna. Nie zadzwonil, nie pytal co sie dzieje. O tej godzinie Bialobrzeska chyba jeszcze pracowala, ale nie bylo propozycji przyjazdu do TEJ przychodni. Na drugi dzien przyslal maila z pytaniem, jak sie czuje moj piesek. A potem dowodzil, ze byc moze tak sie stalo, bo powrot babeszjozy (nieprawda, jeszcze robilam badania krwi pieska) albo "nieoczekiwanie silna reakcja na podanie leku, co czasem sie zdarza". Taaak. Ciekawe, czy dopisal do swoich statystyk kolejny przypadek pozytywnego leczenia chloniaka chemioterapia. Przeciez udalo mu sie, "chloniak byl w remisji".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Terapia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin