Forum Chłoniak u psów Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Beastly - cieszymy się każdym dniem
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Beastly
Bywalec
Bywalec


Dołączył: 16 Kwi 2019
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:27, 16 Kwi 2019    Temat postu: Beastly - cieszymy się każdym dniem

Witajcie!
Kiedy rok temu usłyszałam, że to chłoniak, szybko trafiłam na to forum i równie szybko z niego uciekłam. Czytałam Wasze historie i ich smutne zakończenia w nocy, gdy mój ówczesny narzeczony spał, i płakałam w sierść naszego ukochanego psa - Beastlego. Uznałam, że to działa na mnie zbyt destrukcyjnie i postanowiłam tu nie zaglądać. Ale zacznijmy od początku...

Wiosną 2018 roku Beastly miał duże problemy z jedzeniem. Co zjadł, to piszczał i wymiotował. Nie zawsze, ale zdarzało się to dość często. Dodatkowo często krztusił się, pijąc wodę. Szukaliśmy porady u kilku lekarzy; słyszeliśmy od nich, że mogą to być problemy z opróżnianiem żołądka, że trzeba mielić karmę, zmienić karmę, dać inhibitor pompy protonowej, dać suplementy na problemy z wątrobą itp. 26.04.2018 r. Poprosiłam jednego z lekarzy o usg - opisał, że wszystko jest ok., uparłam się więc żeby zrobić mu cały panel badań laboratoryjnych. Następnego dnia zadzwoniłam po wyniki i lekarz powiedział, że są pewne odchylenia od normy i za jakieś 2 tygodnie trzeba powtórzyć te badania, bo może to wynikać z błędu maszyny. W wynikach otrzymanych mailowo, wszystkie 3 linie komórkowe (leukocyty, erytrocyty i płytki), kreatynina, fosfataza zasadowa i ALT nie mieściły się w normach, niektóre dobiegły od nich naprawdę znacznie! Już wtedy wiedziałam, że muszę udać się do innego lekarza.
W tamtym czasie przygotowywałam się do ostatniego, najbardziej obszernego egzaminu na moich studiach - egzaminu pisemnego z interny. Ucząc się do egzaminu wraz z koleżanką ze studiów, zrobiłyśmy sobie chwilę przerwy na głaski z Beastlym Wink Wyczułam wielkie jak piłeczki do tenisa stołowego węzły chłonne poniżej szyi. Moja przyjaciółka potwierdziła, że też to czuje. Miałam nadzieję, że to jakiś wariant normy u psów, byle nie węzły, tak bardzo chciałam w to wierzyć! Ale przeczuwałam, że to rak żołądka. Wszystko układało się w całość, wymioty, ból - pewnie zajęty jest odźwiernik - myślałam. Następnego dnia był egzamin, a po egzaminie pognaliśmy do innego lekarza. Tam, jeśli można w tej sytuacji mówić o szczęściu, to na szczęście trafiłam na lekarza, który od razu postawił dobrą diagnozę. Na jednej wizycie wykonano Bisiowi biopsję, akurat na miejscu był lekarz patomotfolog i diagnozę uzyskaliśmy w pół godziny! Pozdrawiam przychodnię małych zwierząt w Białymstoku przy ul. Wesołej. Kolejnego dnia było rtg klp, w którym uwidocznione zostały powiększone węzły chłonne śródpiersia. Diagnozę i optymalny schemat leczenia chciałam potwierdzić u onkologa poleconego przez koleżankę - lekarza weterynarii. Cudem udało się nas zapisać za 3 dni do doktora Jagielskiego z Białobrzeskiej w Warszawie. Tam wykonano USG, w którym uwidoczniono powiększoną i zajętą naciekiem śledzionę oraz wątrobę i opisano powiększone węzły chłonne okolicy żołądka. Doktor potwierdził, że zaproponowany w Białymstoku schemat leczenia jest dobry, w pobranej powtórnie biopsji określił dokładnie typ chłoniaka i mnie uspokoił. Nic więcej nie dało się zrobić.
Ironią losu było to, że cała diagnostyka odbywała się w czasie, kiedy po zdanym egzaminie pisemnym, przygotowywałam się do egzaminu ustnego z interny. Kliniką, którą wylosowałam do odpowiedzi była... hematologia! Wiedziałam o chłoniakach, białaczkach, zespołach mielodysplastycznych, leczeniu, chemioterapii i przeszczepach szpiku wszystko, co student mógł wiedzieć. Gdyby nie to, że Beastly chorował właśnie na to, czego musiałam się wtedy uczyć, myślę, że oblałabym ten egzamin. Po prostu nie byłam w stanie nic robić, wszędzie widziałam stratę czasu, który mogę z nim spędzić. To był okropny czas. Czas płaczu, rozgoryczenia, że takie gòwno musiało dopaść naszego najwspanialszego przyjaciela, czas zdenerwowania i wielkiej niepewności jak będzie.
Niestety, wkrótce dowiedziałam się, że te same chłodniki, które u ludzi całkiem ładnie się leczą i często pozwalają uzyskać naprawdę długotrwałą remisję, aż tak dobrze się u zwierząt nie leczą... Wynika to z wielu czynników, m.in. niestosowania jeszcze u zwierząt niektórych leków czy terapii, czy stosowania chemioterapii w mniejszych, mniej toksycznych i niebezpiecznych dawkach. Psa nie da się położyć do szpitala i monitorować, ciężko jest z przetaczaniem składników krwi w razie nagłej potrzeby. Leczenie nie może zwierzęcia zabić.


Dlaczego więc tu piszę?
1. Chciałabym żeby został tu po Beastlym i naszych chwilach ślad.
2. Może komuś pomogę.
3. Może będzie to terapia dla mnie? Bo bywa ciężko, jak sami dobrze wiecie.
4. Brakuje mi kontaktu z ludźmi, którzy mają takie same problemy. Mam wrażenie, że poza moim mężem, który wszystko doskonale rozumie i przeżywa że mną, oraz moją mamą, którą na odległość, ale zawsze zatroskana pyta co u nas, nikogo to nie obchodzi. Mało tego, część uważa leczenie nowotworu u psa za fanaberię, szaleństwo, znęcanie się nad nim. Swoją drogą, ciekawe czy leczenie przeciwnowotworowe ludzi traktują tak samo... Kiedyś, chyba w listopadzie 2018, pewna lekarka z którą pracowałam, na wieść o tym, że wychodzę wcześniej by jechać z Beastlym na chemię powiedziała, że ona by go uśpiła. Wtedy nic jej nie powiedziałam, tak bardzo mnie zszokowała, dziś na pewno wiedziałabym jak jej odpowiedzieć. Jest mi czasem ciężko. Chciałabym z kimś porozmawiać o tym, co wszyscy przeżywamy w związku z chorobą.

Beastly to 11- letni siberian husky. W czerwcu skończy 12 lat. Mieszkamy w Białymstoku. 17.05.2018 podaliśmy naszemu przyjacielowi pierwszy wlew chemii. Ostatni wlew był 16.11.2018 Miewaliśmy przerwy spowodowane złymi wynikami po chemii, nawracającymi zakażeniem układu moczowego, jego znacznym osłabieniem. Bywały dni, kiedy Bisiu nie mógł doczłapać się do parku, do którego mamy 4 minuty drogi marszem... Bywały miesiące, gdy nie jadł prawie nic. Od początku choroby Beastly stracił 6 kg, wszystkie rzęsy i wąsy i połowę sierści Smile Na szczęście od listopada wszystko powoli wraca do normy, wąsy rosną, sierści co niemiiara, kondycja jak nigdy przedtem! Kontrole wypadają pomyślnie.

Miałam nadzieję, że mimo że te chemie szły nam tak bardzo problemowo, to może będziemy w tych 10% z trwałą remisją. W niedzielę wyczułam 3 cm węzeł chłonny szyjny prawy, Beastly coraz częściej się krztusił gdy pije wodę... Miesiąc temu na Białobrzeskiej w USG wszystko było dobrze. Jutro idziemy na badania krwi, a w czwartek do naszego lekarza w Białymstoku - doktora Jaroszewicza, którego też bardzo polecam. Trzymajcie kciuki!

Czy jest tu ktoś z Białegostoku z chłoniakiem? Chętnie razem pospacerujemy Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Beastly dnia Wto 12:39, 16 Kwi 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosia i Szczepan
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 25 Wrz 2017
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:34, 16 Kwi 2019    Temat postu:

Cześć!

Witaj na forum. Chociaż faktycznie jest to miejsce przytłaczające, bo pewnie ponad 90% historii kończy się źle, to jednak daje ono dużo wsparcia. Rzeczywiście są tu osoby, które rozumieją się wzajemnie, jak nigdzie indziej.

Mój pies, Szczepan, został zdiagnozowany we Wrocławiu we wrześniu 2017r. Wróciliśmy z wakacji, rodzice, którzy się nim w tym czasie opiekowali, powiedzieli, że dwa dni wcześniej pojawiły mu się takie "piłeczki" na szyi. Naszym "rodzinnym" weterynarzem jest dr Hildebrand, onkolog, specjalizujący się w chłoniakach [co nie czyni go nieomylnym;)], leczyłam u niego psy od wielu lat, spotykając chłoniakowe psy w poczekalni. Od razu zatem wiedziałam, co to oznacza. W poniedziałek badanie, wstępne wyniki biopsji we wtorek, ostateczne rozpoznanie w środę i pierwsza chemia. Udało nam się utrzymać remisję przez 4 miesiące. Potem był nawrót i właściwie ostatni miesiąc to takie oczekiwanie na "ten moment", co nie znaczy, że nie było wtedy tych dobrych chwil.. Ostatecznie walka trwała 5 miesięcy. Nie wiem, dlaczego tak krótko. Może źle dobrany schemat, który Szczepana osłabił (mieliśmy wersję intensive przy schemacie CHOP), a może zespół przedsionkowy, który przez chemię systematycznie się nasilał. Nie mieliśmy żadnych szczególnych objawów przed pojawieniem się węzłów chłonnych. W lipcu, 2 miesiące przed diagnozą zauważyłam, że jest nieco słabszy i objawy neurologiczne się nasiliły (a udało nam się je w 90% wyeliminować). Ale badania krwi były w normie.

Trzymam za Was kciuki. Mam nadzieję, że powalczycie jeszcze długo. I tak super, że w remisji udało Wam się utrzymać prawie rok! Smile A jak Beastly się teraz czuje?
A jeśli chodzi o niezrozumienie, to chyba każda z nas się z nim spotykała. Akurat w najbliższych miałam wsparcie, ale znajomi, obcy, wiadomo..

Czekam zatem na czwartkowe wieści!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szajba
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Police
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:39, 16 Kwi 2019    Temat postu: Re: Beastly - cieszymy się każdym dniem

Cześć Smile
Szkoda że w tak trudnych i smutnych okolicznościach, ale miło Cię poznać.

Ja też tak jak Ty chciałam na początku uciekać z tego forum po przeczytaniu tylu smutnych historii, ale jak sama zauważyłaś ciężko o zrozumienie u ludzi którzy tego nie przeżyli. Jak mówię że Szajba ma chłoniaka, że chemioterapia, sterydy biopsje to patrzą na mnie jakoś dziwnie - bo skoro tak niskie szanse a tak wysokie koszty...a to "tylko pies"...smutne ale tak inni myślą, a tu znalazłam wsparcie osób które myślą tak jak ja - że warto! Bo to członek rodziny, przyjaciel a nie "tylko pies". Dlatego ja bardzo szybko wróciłam Smile I Ciebie też zachęcam do rozmowy - pomaga, naprawdę! A poza tym przyda się tu Twoja fachowa wiedza Laughing

Przykro mi bardzo, że u Beastla wyczułaś tego powiększonego węzła, ale będę mocno trzymać kciuki, aby badania wyszły dobrze i aby jak najdłużej cieszył się szczęśliwym życiem u twojego boku !

Trzymaj się ciepło i pisz co u Was


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CaraBella
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 05 Lut 2014
Posty: 1101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice W-wy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:20, 16 Kwi 2019    Temat postu:

Witaj na forum. Normalnie cieszylabym się, że zasila na ktoś dobrze wyedukowany, ale na tym forum niestety oznacza to chorego zwierzaka :cry: .Ja trafiłam na forum z rekomendacji dr Jagielskiego, który uważał, że jest to dobre źródło informacji. O wsparciu nic nie wspomniał, ale ja je bardzo sobie cenilam.
Jak zapewne wiesz, moja Belcia miała szczęście znaleźć się w tych magicznych 10 % "szczęśliwców"; remisje miała od początku, ale po zakończeniu chemii jakieś 5-6 miesięcy, czyli w okresie kiedy najczęściej następuje wznowa, bałam się każdej wizyty, a im dłużej to trwało, tym stres byl większy. Życie bywa przewrotne i niestety Belle pokonał inny nowotwór. A ja zaglądam na forum, bo chciałabym, aby jej historia komuś pomogła i może dzięki temu nabierze sensu. Bo nadal mi jej bardzo brakuje.

Trzymam kciuki za Beastla, oby cieszył się dobra forma przy Tobie jak najdłużej!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez CaraBella dnia Wto 18:44, 16 Kwi 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JoRew
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 16 Lip 2017
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 17:39, 16 Kwi 2019    Temat postu:

Witaj,
Każdy z nas ma nadzieje, ze powtórzy historie Fendera i znajdzie się w 10% procentach. Ale większość z nas musi pogodzić się z innym rozwojem sytuacji. Wznowa 5 miesięcy po zakończeniu cyklu to wciąż 5 miesięcy bez chłoniaka! I wznowa często dobrze się leczy. Wiec trzymam kciuki!!!
Mój Lucjan dokładnie rok temu przeżywał swój dobry czas po uruchomieniu 2-ego schematu. Wciąż macie szanse na miesiace wspólnego czasu. Dla psa to dużo. Po historii z chłoniakiem wiem, ze życie z diagnoza jest życiem - nie chodzi o to, żeby przetrwać chemię i żyć. Chodzi o to, żeby cieszyć się każdym dniem, tak jak napisałaś Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beastly
Bywalec
Bywalec


Dołączył: 16 Kwi 2019
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:28, 16 Kwi 2019    Temat postu:

Bardzo Wam dziękuję za tak liczny odzew! Nie spodziewałam się tego. Zapomniałam napisać, że nazywam się Ola Smile Miło mi Was poznać, mimo okoliczności Smile

Gosia, przeczytałam trochę o Was i jestem pod wrażeniem tego, ile dla Szczepana zrobiłaś. Cieszę się, że są tacy ludzie na świecie. My też mieliśmy ten schemat 4 cykle po 4 wylewy, ale dużo razy nam się to opóźniało, bo albo infekcja albo biegunki albo wymioty albo za słabe wyniki. Bardzo to smutne, że Szczepan tak szybko odszedł... Beastly czuje się rewelacyjnie! W tym miesiącu w końcu je z apetytem wszystko i zawsze, na spacerach zachowuje się jakby miał 12 miesięcy, a nie lat. Wink Jedynie trochę krztusi się wodą, może znowu rosną węzly w środpiersiu Sad Ale bardzo się cieszymy, że jego komfort życia jest taki dobry. Beastly ma też prawdopodobnie jakieś zwyrodnienia w kręgosłupie i ciężko mu czasem wstać i się położyć, ale jak już wstanie to jest nie do zatrzymania!

Ewo, dokładnie o to mi chodziło. Dobrze być wśrod "swoich" ludzi, którym nie muszę tłumaczyć, że Beastly jest dla mnie tak ważny jak dla nich ich dziecko itp. Wśrod moich znajomych i rodziny mało kto ma zwierzęta, może stąd to wynika.

CaraBella bardzo się cieszę, że tu jesteś Wink Aj, strasznie niefortunnie się to ułożyło u Was... Też bardzo boję się każdej wizyty, wczoraj miałam już mały kryzys przed czwartkiem. No cóż, zobaczymy jak będzie.

Akurat historię Lucjana czytałam jakoś na początku naszej diagnozy i jakoś tak zawsze dodawała mi otuchy, w końcu tyle czasu wygrywaliście z chorobą. Kiedyś w wakacje weszłam dosłownie raz i oczywiście było to chwilę po jego odejściu. I znowu uciekłam. Muszę pamiętać o tym co mówisz. Niby sama to wiem, ale te negatywne emocje często biorą górę...

Dam znać jak sprawy się mają w czwartek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beastly
Bywalec
Bywalec


Dołączył: 16 Kwi 2019
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:21, 18 Kwi 2019    Temat postu:

Cześć. My już po wizycie. Wyniki krwi miałam już wczoraj - były w miarę ok. Mamy problem z mocznikiem i kreatyniną oraz białkiem w moczu, ale to już przewlekła sprawa. Okazało się, że chyba znowu Beastly ma infekcję układu moczowego - jutro oddam mocz na posiew i w razie czego podam leki. Na szczęście to chyba nie wznowa! Very Happy Gorzej, że guz, który wzięłam za węzeł chłonny, może okazać się guzem tarczycy lub powiększoną tarczycą. Jesteśmy umówieni za tydzień na USG i biopsję tarczycy. Najgorzej, że pan doktor bierze pod uwagę taki scenariusz, że ten guz był już przy rozpoznaniu chłoniaka i zareagował przy okazji na chemię, a teraz mógł ulec wznowie. No albo powstał teraz, też jest taka opcja. W końcu chemioterapia może powodować występowanie wtórnych nowotworów, chociaż takich litych, jak rak tarczycy, bardzo rzadko. Ale jest też opcja, że to jedynie powiększony płat tarczycy Smile Mam podawać na 3 dni przed biopsją jakieś sedujące leki i może uda się uniknąć dożylnego znieczulenia do tej biopsji, bo Beastly ma pełno energii, a okolica jest ciężka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JoRew
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 16 Lip 2017
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 16:00, 18 Kwi 2019    Temat postu:

O! A guz tarczycy się wycina? Chyba tak - to może nie byłby najgorszy scenariusz. Czy jak sądzisz?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beastly
Bywalec
Bywalec


Dołączył: 16 Kwi 2019
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:42, 18 Kwi 2019    Temat postu:

To zależy jaki to byłby histologiczny typ. Jedne rokują w miarę dobrze, np. rak brodawkowaty czy pęcherzykowy, a inne bardzo źle. U ludzi większość tych lepiej rokujących leczy się operacyjnie plus radiojodem, a jak jest u zwierząt nie wiem... No i jak w większości nowotworów, wszystko zależy od tego w jakim stadium zaawansowania się to wykryje. Ja mam nadzieję, że to nie rak Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JoRew
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 16 Lip 2017
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 16:50, 18 Kwi 2019    Temat postu:

To trzymam kciuki, żeby to była łagodna zmiana! Kiedy będziecie robić biopsję?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beastly
Bywalec
Bywalec


Dołączył: 16 Kwi 2019
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:58, 18 Kwi 2019    Temat postu:

Dzięki! W czwartek za tydzień Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szajba
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Police
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:09, 19 Kwi 2019    Temat postu:

Super ! Bardzo się cieszę Olu że to nie nawrót Smile
I wciąż trzymam kciuki by okazało się to co najwyżej powiększonym płatem tarczycy!

Będzie dobrze Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CaraBella
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 05 Lut 2014
Posty: 1101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice W-wy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:15, 20 Kwi 2019    Temat postu:

Ja również trzymam kciuki aby okazało się że to nic groźnego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beastly
Bywalec
Bywalec


Dołączył: 16 Kwi 2019
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:40, 27 Kwi 2019    Temat postu:

Dzięki dziewczyny za wsparcie Smile

U nas trochę słabo.

W środę były wyniki posiewu i wyszły dwie bakterie - podaję Beastlemu antybiotyk. Ale to już nie robi na mnie wrażenia.

W czwartek poszliśmy na umówioną wizytę i po wykonaniu USG doktor stwierdził, że i tak trzeba ten guz usunąć, więc nie ma co robić tej biopsji. Zmiana ma 2,5 na 2 cm i może to być rak tarczycy, ale nie musi. Na szczęście nie wydaje się być na usg zbyt dobrze unaczyniona - to dobry znak. Mamy się umówić w poniedziałek na konkretny termin na operację... Jakoś od razu po weekendzie majowym.

Ale najgorsze zaczęło się w nocy, po czwartkowej wizycie. Beastly całą noc nie spał, dyszał, miał wyraźną duszność i kiedy się już położył to popiskiwał, ciągle chodził. Od 1 w nocy do 7 rano. O 4 rano pomyślałam, że może to przez to podnoszenie go na wizycie żeby położyć go na tym podeście. On jak zawsze w gabinecie szalał, wyrywał się, a ma problemy z kręgosłupem. Dałam mu lek przeciwbólowy, ale aż do powrotu ze spaceru, czyl do 7 się nie polepszyło. Rano zadzwoniłam do naszego pana doktora i on zalecił wykonabie rtg klatki piersiowej, gdzieś nas tam wcisnął o 12. No i okazało się, że nic nie ma na zdjęciu. Na szczęście! Nie wiem co mu było, ale nie przespałam nawet pół godziny bez przerwy. Ja już oczywiście myślałam o najgorszych scenariuszach, z
espole żyły głównej górnej itp. no i byłam bardzo przerażona.

Mam nadzieje, że dziś będzie lepiej Smile Na razie jest ok.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CaraBella
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 05 Lut 2014
Posty: 1101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice W-wy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:19, 27 Kwi 2019    Temat postu:

Ja z taka reakcja spotkałam się u mojej "młodej" po sterylizacji- całą noc tak chodziła, przypuszczam, że to była oznaka bólu, chociaż przecież dostała odpowiednie środki, a ja jej juz więcej dac nie moglam:(.Natomiast u Belci tak było po podaniu poltramu i to nie za.pierwszym razem (dostawala też nivalin, chyba jakiś steryd też- dokładnie już nie pamietam)- to trwało parę godzin i na szczęście się uspokoila; reakcja była bardzo silna.

Ale widzę, że wiedza medyczna tylko częściowo pomaga, ale też wplywa na wyobraźnię 😉.I oby to zostalo tylko tam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin