Forum Chłoniak u psów Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Bokserek Deruś
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MOnika
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

PostWysłany: Czw 17:11, 27 Lis 2008    Temat postu:

DJ mial wypadek samochodem, moja siostra dowiedziala sie ze ma peknieta czaszke i wstrzasnienie mozgu podobno. pewnie jest na obserwacji w szpitalu, ale dzwonil do nas i pytal sie o Kajtka i dr ednarowicz tez sie kontaktowala i przejela wszyskich jego pacjentow.
zglos sie do dr Micunia, to takze swietny onkolog, on zaczal leczenie Kajtusia, ja mu ufam.

powodzenia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BosmAnka
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:04, 27 Lis 2008    Temat postu:

Dr Micuń leczy mojego Bosmana i jest ogromna poprawa, z czystym sumieniem mogę go polecić.

Pozdrawiam,
BosmAnka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monini
Nowicjusz
Nowicjusz


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:39, 02 Gru 2008    Temat postu:

Witajcie. dziękuję, za porady, na pewno pójdziemy, a Deruś czuje się całkiem dobrze, staramy się obydwoje zapomnieć o wszystkim złym.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 15:44, 02 Gru 2008    Temat postu:

Monika, a napisz na czym w ogóle polega ta choroba?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jola
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:58, 10 Gru 2008    Temat postu: Jola

Co u Derusia Question

wszystko dobrze Laughing odezwij się


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Cze 2008
Posty: 1017
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: plock
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:47, 02 Sty 2009    Temat postu:

czy Deruś nie był dzisiaj przypadkiem na białobrzeskiej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 11:08, 08 Sty 2009    Temat postu:

Moniko, co słychać u Derusia? Wprawdzie on nie ma chłoniaka, ale wszyscy jesteśmy ciekawi jego samopoczucia. Napisz coś.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monini
Nowicjusz
Nowicjusz


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:10, 12 Sty 2009    Temat postu:

Witam Was
Deruś ma nowotwór krwi tzw. naczyniak mięsakowy dobrze zróżnicowany. Taki jest wynik hp. Niestety każdy naczyniak jest złośliwy. Lekarz, który operował Derego odradzał na tą chwilę jakiekolwiek leczenie. Chemii daje tylko 20% szans na poprawę. Deruś jest ogólnie w dobrej kondycji. U dr, Micunia jeszcze nie byliśmy, ale wybierzemy się, bo jestem ciekawa opinii tego specjalisty. Pozdrawiamy Was gorąco. Monia i Deruś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monini
Nowicjusz
Nowicjusz


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:23, 12 Sty 2009    Temat postu:

Witam Was ponownie.
Wreszcie udało mi się wstawić zdjęcie mojego Derusia. Ten wcześniejszy to tylko pożyczone zdjęcie innego bokserka.
Tak właśnie wygląda DeruśSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BosmAnka
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:30, 12 Sty 2009    Temat postu:

Deruś jest śliczny Smile
A jaki lekarz wydał opinię o 20% szans dla niego?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jola
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:56, 12 Sty 2009    Temat postu: Jola

Deruś to piękny i dostojny pies Laughing

Monia naszej suni nawet nie mówili ile procent -bo był bardzo nikły (IV-V stadium zaawansowania chłoniaka) a dzięki Bogu już od maja dobrze się czuje,lepiej niż przed chemią Very Happy

Trzymamy kciuki za Derusia i życzymy woli walki z tym paskudztwem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Betka
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:46, 26 Sty 2009    Temat postu:

Witam na forum
cholera, już płaczę.. a tak sobie oboiecywałam że będę się trzymać.
Moniko, przeczytałam o Derusiu i było to dla mnie bodźcem do tego, żeby się wreszcie zalogować i zaistnieć na forum w charakterze biorącej udział a nie tylko czytającej wypowiedzi.
Moja śliczna suczka, bokserka umarła dwa miesiące temu. Wciąż nie mogę się z tym pogodzić. Miała nowotwór który nazywał się naczyniakomięsak. Leczyłam ją u DJ. Po pierwszej operacji usunięcia guzów, niestety razem ze śledzioną i jedną nerką żyła bezawaryjnie jeszcze dziesięć miesięcy. DJ mówił krecąc z niedowierzaniem głową, że łamie wszelkie statystyki, bo po takiej operacji psy żyją od jednego do czterech miesięcy góra. Też nie polecał chemii, bo przy tym nowotworze jest raczej nieskuteczna. W październiku nowotwór zaatakował ponownie. Zdecydowaliśmy się na kolejny zabieg. Zrobiłabym wszystko żeby ratować moją niunię, wszystko. Niestety tym razem nie udało nam się uciec od ponurej statystyki. Moja śliczna ruda suczka żyła jeszcze tylko półtora miesiąca.
Ale wiecie co, to były najpiękniejsze miesiące jakie wspólnie przeżyliśmy z naszym pieskiem. Takie najpełniejsze. Każdy dzień kiedy biegała jak szczeniak, miała wilczy apetyt, wierzgała łapami leżąc do góry brzuchem i rzucała nam na stół pluszaki żeby się z nią bawić, każdy dzień był świętem. I Moniko postaraj się, choć to bardzo trudne cieszyć się każdą chwilą z Twoim pieskiem. I nie wierz statystykom i nie poddawaj się zwątpieniu, bo Deruś to wyczuje. Strasznie Ci zazdroszczę że masz swojego pieska przy sobie i wciąż możesz o niego walczyć.
Ucałuj go ode mnie w czółko, między oczkami. Szepnij mu w uszko, żeby był dzielny a wszystko będzie dobrze.
Pozdrawiam Was i życzę wiele sił do walki z chorobą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jola
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:35, 27 Sty 2009    Temat postu: Jola

Bardzo trafnie i mądrze to powiedzialaś Betko Laughing
Cieszyc się ,że mamy o kogo walczyc -bo jeszcze są te psinki z nami.

Wspólczuję Ci.-ale i dajesz nam nadzieję-że warto!!!!!

A wiesz ile jest załamań-"...a może ją męczę.. itp"".. a może nie warto..."

Oh ? te raczyska Twisted Evil

Dzięki Betka Very Happy

A Ty Deruś walcz Exclamation A Wam życzę siły i wytrwalości Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Betka
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:03, 31 Sty 2009    Temat postu:

Och Jolu, warto! Oczywiście że warto i ja to wiem najlepiej.
Teraz nie będę smędzić, powieje optymizmem. Specjalnie dla Was, jeszcze podających leki, jeżdżących do lecznicy i każdego dnia walczących o życie swoich piesków.
Milka była bokserkiem. Bolserki żyją krótko. Jak miała jedenaście lat zauważyłam guzy na sutkach. Od razu do weta. Wet obejrzał, powiedział że owszem, sprawa jest raczej z tych ostatecznych ale po co ją męczyć, stara jest. Pojechałam na SGGW i patrząc chirurgowi głęboko w oczy mówiłam, że wiem że jest stara ale niech sobie wyobrazi że to jego pies i że bardzo mu na nim zależy, to co by zrobił. No i on po długim namyśle powiedział, że operowałby. I tak Milka przeszła czwartą w swoim życiu operację, jak się okazało ratującą życie. Miała już solidne początki ropomacicza. Boksery dobrze znoszą ból więc nie dawała sygnałów. Bez zabiegu to była kwestia miesiąca.
Rok później znowu zauważyłam że coś jest nie halo i w tempie expres pognałam do weta. Młody był. Pomacał, obejrzał, dał zastrzyk p-bólowy i powiedział, że jest ok. Ale tak na wszelki wypadek zalecił usg. Wzięłam urlop, był piątek. USG wykazało guza w okolicach jelit. Wet jak zwykle: że stara, że nie warto i żeby pomyśleć o eutanazji, bo guz może w każdej chwili strzelić i wtedy pies umrze w męczarniach. Ale powiedział, że jak mnie zna to zechcę się jeszcze z kimś skonsultować więc on poleca Białobrzeską i dra Jagielskiego. Chwała mu za to!
U DJ byliśmy jeszcze tego samego dnia. Diagnoza: guz na śledzionie. Ale DJ nie wydał wyroku. Powiedział, że jest niezbędna operacja. Wierzcie mi że w tej chwili zobaczyłam gwiazdy, bo w tym czrnym dniu bez nadziei nagle ktoś otworzył przede mną furtkę. Była jeszcze jakaś szansa dla mojego pieska.
Zrobiono od razu EKG ale zaistniała konieczność wykonania USG serca. Zabieg miał być za dwa dni o dwunastej. USG u dra Niziołka tego samego dnia o dziesiątej. Wyniki zwaliły mnie z nóóg. Dr Niziołek wykrył wodę w sercu, jakąś zgrubiałą ścianę i powiedział, że to pewnie przerzut guza ze śledziony na serce. Odradził operację, bo po co psa męczyć i zalecił eutanazję.. Ziemia mi się usunęła spod nóg. Nie wiedziałam co robić. Jechać na operację, czy odpuścić i wracać do domu..
Postanowiłam jednak jechać na Białobrzeską. Po drodze prowadziliśmy z drem Jagielskim dyskusję przez telefon. Co robić.. Popatrzyłam na mojego Rudaska i postanowiłam jednak o nią walczyć.
W lecznicy czekała na Milkę krew, bo guz żywił się czerwobnymi krwinkami i miała ich za mało. Dr Jagielska powiedziała, że guz na sercu jest raczej pewny i żeby rozważyć sens operacji. No więc rozważyliśmy i podjęliśmy decyzję na tak.
Operacja trwała bardzo długo. Okazało się, że Milka miała dwa uzy. Jeden na śledzionie a drugi wielkości ponad 20 cm umiejscowiony gdzieś między żebrami. Był w związku z tym niewidoczny na usg i najprawdopodobniej uciskał na serce.. Milkce usunięto dwa guzy, śledzionę i lewą nerkę. Byłam przerażona tym strasznym okaleczeniem. Czułam się winna, może gdybym wcześniej..
Po badaniu histopatologicznym usłyszałam kolejny wyrok. To naczyniakomięsak, najbardziej zjadliwy rak, który daje przerzuty w 100 procentach. Po operacji psy żyją najwyżej do czterech miesięcy.
Pamiętam, że w Walentynki kupiłam Milce pluszowe serduszko z dwoma myszkami. Myślałam że już długo nie pożyje. Ale Milka wciąż żyła i czuła się znakomicie, lepiej niż przed operacją. Brałą co dzień garść leków na wątrobę, nerkę, na usuwanie mocznika z organizmu i rekinka na ogólne wzmocnienie. Biegała jak szczeniak, miała apetyt. A my żyliśy razem z nią od jednego usg do następnego. Przyszedł wreszcie ten moment kiedy rak się znowu uaktywnił ale my znowu podjęliśmy walkę. Kolejna operacja dała Milce dodatkowe półtora miesiąca życia. Bezcenne.

Walczcie o swoje pieski. Wiem że i tak to robicie ale Jola pisze o zwątpieniu. Ja nigdy nie miałam cienia wątpliwości a jak nadeszła chwila ostateczna to też wiedziałam że to już. Żaden głupek mówiący że po co i że lepiej uśpić i po kłopocie nigdy nie był w stanie zachwiać moją pewnością że robię dobrze, i że warto. Tacy ludzie dla mnie nie isnieją.
Wasze pieski Was kochają i wiedzą, że nie zrobilibyście im krzywdy. Jeśli już pani kłuje łapy to znaczy że tak trzeba, że to dla ich dobra. Jestem głęboko przekonana, że tak właśnie jest. Miałam przecież pieska, który trząsł się jak galaretka ze świńskich nóżek jak zbliżałam się ze strzykawką ale po zastrzyku i po sakramentalnym: no i już! oblizywał mi twarz ozorem i miotał się w konwulsjach radości. Moja Milka wiedziała, że staram się jej pomóc. Czy tak by reagowała gdyby myślała że jest inaczej?
Przepraszam że tak długo wyszło. Pozdrawiam Was i pieski też.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fender
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 604
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:28, 31 Sty 2009    Temat postu:

Monini, my zyjemy od roku z wyrokiem 5-10% u Fendera a to byl cudowny mimo tych wszystkich zdarzen rok i gdybym miala zaczac od poczatku to tez bym to zrobila nawet wiedzac jak to nam zmienilo zycie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin