Forum Chłoniak u psów Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

chłoniak mózgu u amstafki...już Cię nie ma...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 36, 37, 38  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Megaan
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:48, 13 Paź 2009    Temat postu:

Ależ ona śliczna. I jaki ma mokry nochal Smile Ja mam nadzieję, że mimo wszystko Twoja Bu dobrze się czuje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:35, 14 Paź 2009    Temat postu:

jest bez zmian,choć wczoraj ciutkę żywsza była,w lesie biegała i po schodach sama wchodziła jakoś tak żywiej,apetyt dobry tylko sika strasznie-dywan zaszczany,piorę co chwila,ale możecie sobie wyobrazić jakie awantury w domu,bo przecież stary dywan najważniejszy w życiu jest... Sad jutro napiszę Wam więcej,bo cały dzionek w robocie,znów matka będzie narzekała,że cały dzień musi z Nią siedzieć,ech...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:46, 15 Paź 2009    Temat postu:

Jestem dziś tu z Wami cały dzień,moje milczenie to efekt tego,że w robocie jestem 1x w tygodniu,a tylko tu jest net,w dzień bez pracy,jak tylko się wyrwę na chwilkę z domu-lecę gdziekolwiek dorwać neta i coś Wam naskrobać.Rano chwila nieuwagi(mojej!)i matka znów pomyliła leki,ech,ręce opadają,suka od grudnia regularnie dostaje leki,wisi kartka z rozpiską,w pudełeczku lekowym suni,w 2 przegródkach-rano i wieczór są IDENTYCZNE leki podawane o 8 i 20,a ona i tak potrafi je pomieszać i dać w różnych odstępach czasu!Żadnej pomocy,jak ja nie dopilnuję wszystko psuje-myli leki,zapomni ugotować mięso,za dużo daje do michy jak proszę żeby mniej,jak jestem w robocie,to zostawionych dla suki łakoci nie da,bo po co...ech!Żeby Wam troszkę zobrazować napiszę jak wygląda mój dzień...jeśli wszystko jest dobrze tzn.nie latamy w nocy i nie idę do pracy wstaję o 6,ogarniam się(myję ślepka,ciepło się ubieram i takie tam!),ok.7 idziemy na spacer,wracamy przed 8 i szykuję leki-ostatnio bardzo Jej smakuje pasztetka(pasztetowa znaczy!)wieprzowa,taka we flaku,trzeba pokroić w grube plastry(inaczej się nie nabierze cwaniara!)takie na 1 cm lub grubsze,tabletkę wsadzić pionowo przy samym brzegu(przy flaczku)odwrócić miejscem ukrycia na dół i tym miejscem gdzie ukryta tableta podać do pysia żeby pierwsze szło do gardła i nie trafiło na ząb,bo jak trafi,to katastrofa!Po lekach,czyli po 8 dostaje michę-wcześniej ugotowany(ociupinka!)i drobno posiekany makaron i mięsko.Jak zje,Bu idzie pospać jeszcze trochę,choć nie zawsze czasem jest marudna i drepcze po domu...o 10 idziemy na siku,jak Bubina pośpi do południa to mam chwilkę dla siebie,mogę coś popisać,poczytać,uprać sobie albo lecę po mięsko.O 12 idziemy na dłuższy spacer,bo może kupa będzie jeśli rano jej nie było,jak jest ładnie,to Bunia powolutku,ale idzie,idziemy na naszą łączkę,gdzie robimy kupę(ona,ja nie!),jak jest brzydko,to z chodzenia nici-Bu nie lubi zimna,szybkie siku może kupa i do domku!Po spacerze dostaje paseczek twarożku połtłustego-baaardzo lubi i jak ma humor,to bawimy się w szukanie smakołyka albo suczka idzie sobie poleżeć na kanapę i pooglądać telewizję-lubi być tam gdzie ludzie,gdzie ktoś siedzi i nawet grajacy głośno telewizor(ja to zawsze Jej ściszam,a jak obraz miga,to zmieniam kanał,bo migający obraz telewizora może wywołać atak!)i światło Jej nie przeszkadzają-chrapie aż miło!O 14 i 16 znowu na siku,ok.18 długi spacer jeśli ma siłę,miedzy tymi wyjściami nigdzie nie wychodzę,siedzę w domu,gadam do Niej,zaczepiam,proszę o jakieś sztuczki w zamian za smakołyk,no tak żeby sie nie nudziła,ojca zwykle nie ma-ma swoje sprawy,a mama ogląda seriale,czyta książkę albo spi-nie może stale patrzeć na psa jak twierdzi...spacery(na siku)Bu są regularne,co 2h lub częściej,trzeba Ją uważnie obserwować,bo od jakiegoś czasu nie prosi tak jak kiedyś,zaczyna po prostu szybciej dreptać(też nie zawsze!)i jak sie tego nie wyłapie mamy tragedię na dywanie,a w domu armagedon!Po ostatnim siku na dywan 13 we wtorek,mama powiedziała "albo ten pies,albo ja!"...nie widzę związku pomiędzy nia,a dywanem,ale przykro mi się zrobiło bardzo...kolejne spacery to 20(wcześniej micha i leki),22 i przed 24 ostatnie siku-dzięki temu Bu przesypia ładnie całą noc,czasem bywa i tak,że tylko zdążymy wrócić z siku łapy już wytarte,a Ona znów stoi pod drzwiami,bo się kupę zachciało,a moja księżniczka ani myśli robić wszystko za jednym zamachem!Może myśli,że ruchu mam za mało i kolejny spacer na 2 pietro jak nic dobrze mi zrobi?!Jeśli uda mi się wymknąć na chwilkę jak Bu śpi,to zaraz mam telefon,że pies się obudził i chce siku-muszę biec!Nikt nie pomoże,nie wyprowadzi na chwilkę-może to i lepiej,bo na podwórku jak Ją złapał atak,to nikt Jej leku nie podał-oni się wstydzą Jej choroby...Takie to moje więzienie,w 4 ścianach,w domu pełnym ludzi,ale jakbym sama była...ciągłe żale,pretensje,że dywan zaszczany-piorę go na bierząco szczotką i Vanishem,że gotujące się żołądki śmierdzą,że suka wodę rozchlapuje,że kapie Jej z pyska,że drepcze po domu i 100 innych małych problemików,które dla nich urastają do życiowej tragedii,a ja...łapię się na tym,że Jej chrapanie już mi nie przeszkadza(kiedyś co noc Ją uciszałam!),bo teraz mnie usypia,pozwalam Jej wycierać nochal o moją sofę,a niech tam!Jak zupełnie inaczej słyszę teraz stukanie Jej pazurów(które ojcu tak przeszkadza!)na panelach wiedząc,że kiedyś będzie tu w pokoju zupełna cisza,nie podnoszę żaluzji(choć uwielbiam światło,słońce!),bo Bu lubi spać w półmroku...matka stuka się w głowę i mówi,że zwariuję jak nasza psychiczna sąsiadka-kiedyś światła kobieta!
Jedyna pociecha i zrozumienie to Wy,Wasze wpisy,smsy i telefony...dzięki Wam każdy mój codzienny ból jest łatwiejszy do wytrzymania,wiem,że tu znajdę wsparcie...myślą,duchem,słowem...tu nikt nie będzie się pukał w czoło,wiem,że mnie rozumiecie,wiem,że nie płaczę sama...

Jutro jedziemy do Olsztyna(u mnie lecznica zamknięta do odwołania!) na badanie krwi i rtg klatki piersiowej,tak to ustawiłam,że "naszej" pani doktor ma nie być(do tych badań nie jest potrzebna!),powiedziałam,że badanie ma być wykonane w ramach tych 200 zł za niepodaną lomustynę(zapłaciłam za nią nie zobaczywszy na oczy!),bo ja pieniędzy nie mam,a badanie zrobić trzeba,bo minęło już 1,5 mca od poprzedniego badania!Na podróż mam,ale 2 raz w lecznicy nie dam się zrobić w balona! Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 10:03, 15 Paź 2009    Temat postu:

Rodzice, czyli temat rzeka. A myślałam, że tylko ja tak mam..
Wiesz co Aga? Ja przy chorobie Wikuni miałam tak samo jak Ty. Wszystko musiało być rozpisane, podane o czasie, niunia musiała wychodzić o konkretnych porach. Najgorszy był strach, taki nie do opanowania, że jak jestem w pracy to coś z Wikunią nie tak, że gorzej się czuje, że znowu mama dała jej za dużo smakołyków. Później, jak już weszłyśmy w fazę ostatnią, czyli moim zdaniem były to już przerzuty na wątrobę lub trzustkę to już był koszmar. Ja ze stresu prawie nie jadłam, zasypiałam po 4 w nocy, rano nie widziałam na oczy z niewyspania. I powiem szczerze, że miałam jeszcze nadzieję na poprawę, ale jakoś tak wychodziło, że ojciec mnie zawsze dołował. Że niunia gaśnie w oczach, że już nic się nie da zrobić, żeby już jej nie męczyć i takie tam.

Jak już Wikunia odeszła to dopiero wyszły na jaw pewne "sprawy", o których mama mi nie mówiła, bo ponoć nie chciała mnie martwić. Wiki kilkakrotnie przewracała się, wyglądało to tak jak gdyby traciła czucie w łapinkach. A kiedyś opatrzność nade mną czuwała; szłam póxniej do pracy. To było już po przecięciu ropnia, rana była cudnie zagojona. Dałam Wikuni kawalątek gotowanej parówki. Siedziałam obok niej, i nagle patrzę, a ona przewraca się, łapki zaczynają drgać, oczka wywróciła. Myślałam, że to padaczka, ale okazało się, że ten kawałek parówki utkwił jej w przełyku. Gdyby nie moja szybka reakcja to byłby koniec. Moja mama schowała się pod kołdrę, zaczęła płakać i stwierdziła, że ona nie może już patrzeć, jak niunia się męczy. Dla mnie to był szok. Nie spodziewałam się tego po niej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mala_czarna dnia Czw 10:07, 15 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:04, 15 Paź 2009    Temat postu:

Kochana,wiesz ilu rzeczy ja się po moich nie spodziewałam-szok!W obliczu tego co mnie spotkało-psiej choroby,klapki z oczu mi opadły...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 13:10, 15 Paź 2009    Temat postu:

Przy chorobie Wikuni to ja dowiedziałam się sporo o sobie. Np. tego, że jednak nie jestem histeryczką, staram się trzeźwo reagować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:18, 15 Paź 2009    Temat postu:

dzwoniłam do domu,Bu żywsza dziś,bo słonko wylazło,chętnie poszła na dłuższy spacerek tzw.na kupę,obszczekała grubym głosem telefon i listonosza,bo się byli zgrali w czasie i jeden dzwonił w kuchni,a drugi walił do drzwi!
Codziennie wieczorem,jak Ja utulam do snu,bo to przecież podusię trzeba poprawić,wałeczek z kocyka przy ścianie też,różowy kocyk(ten do nakrywania!)strzepnąć i to wszystko nakryć,a jak już Jej powiem,że pościelone,to Ona włazi,aaa no i tak jak utulam,to wyganiam(w myślach,po cichu)tego raczycha z Jej głowy i mówię Jej,że jeszcze trochę musi pożyć,bo Wy tu wszystkie o Niej myślicie,no i mamy tyle leków,że nie może się to zmarnować!Ona tak słucha,a potem głośno wzdycha...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 13:26, 15 Paź 2009    Temat postu:

agniecha napisał:


!Ona tak słucha,a potem głośno wzdycha...


I niech sobie to do serducha weźmie Wink
Moja Wikunia miała chyba zaprogramowany w głowie zegar. Punkt 22 moje wyrko musiało być rozścielone. Ja mogłam się nie kłaść, ale ona traktowała je jak swoje, i żeby się waliło i paliło, godzina 22, a ona na poduszeczce Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jola
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:58, 15 Paź 2009    Temat postu: Jola

Oj ! dziewczyny kochane :wink:
I tak macie fajnych rodziców,że w ogóle coś wam pomogą :wink:
A jak by tak było ,że nic i jeszcze by wyganiali Was z psem z domu- a znam takie przypadki.
Moje dziewczyny nie miały podobnych sytuacji-bo ja sama byłam zakochana w suni. Ale moi rodzice-szczególnie tato z wujem jak przyjechali do mnie do Płocka z Włocławka to pukali się w głowę ,że na to wszystko pozwalam,że leczę ,że kasa i tam takie gadanie-a ja miałam to gadanie ich w d---e.Zawsze mogłam powiedzieć "... nie podoba się to nie przyjeżdżajcie do nas" i tyle-jestem w lepszej sytuacji niż Ty Agnieszko.

Agnieszko widzę,że Bu jest dla Ciebie jak Twoje" dziecko"-ja Cię rozumię,bo sunia była "dzieckiem" Oli.

W czsie choroby bałam się o Olę ,żeby poradziła sobie w chorobie i jak odejdzie sunia. (Są jeszcze momenty,że za nią płacze,zmieniam temat jak coś o suni mówimy-bo już dziewczyna 24-letnia płacze)

Tak samo coś boję się o Ciebie Agnieszko Rolling Eyes

Może porozmawiaj z rodzicami-jakie to dla Ciebie ważne,żeby akceptowali to co robisz,że przez to że za mało Ci pomogają to możesz się oddalić od nich i mniej ich kochać-w końcu to ich wybór,że jesteś .
A jesteś bardzo wraźliwą,opiekuńczą i fajną dziewczyną-i bardzo dobrą.

Trzymam za Ciebie kciuki ,żebyś miała siłę -bo jak będzie dobrze to i Bu będzie miała lepiej.

Pozdrawiam wszystkich w domu i całuski dla BU


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:25, 15 Paź 2009    Temat postu:

oj,Joluś wiesz jak ja chciałabym mieć w domu taką mamę i tatę,którzy zrozumieją albo chociaż spróbują...a nie mówią "przestań się mazać", "jeszcze ci odbije jak tej obok,co mieszka!"-wiesz jak to boli...to tak jakbyś walczyła ze skałą!Jeśli dla kogoś pies to tylko pies,to tego się nie zmieni,wiesz ile było już o to awantur,płaczu...dla dobra suki wolałam się schować w pokoju,Ona bardzo źle znosi takie rzeczy-boi się...wiele razy mówiłam głośno(odważyłam się!)o tym jakie to dla mnie wszystko ciężkie i trudne,jak mnie to boli i rani ta obojętność z ich strony,wiesz co słyszałam w odpowiedzi,żebym nie wydziwiała i nie dramatyzowała,bo to przecież nie dziecko...powiedziałam matce,że ma chyba serce z kamienia,widząc,że jej córka cierpi nawet nie pogłaszcze,nie przytuli-wzruszyła ramionami...jak powiedziałam o diagnozie Bu,po prostu wyszła z pokoju!Ojciec się do mnie nie odzywa,jak coś chce,to zwraca się do mnie "e,koleżanko!"-tak jakbym imienia nie miała,albo robi to przez matkę na zasadzie "powiedz jej..."
Ja się boję tego,jak ja się pozbieram jak mi Bu zabraknie-to tak jakby świat się skończył,jakby zgasło słońce...boję się tej pustki,która przyjdzie,bo gdzie ucieknę z tego mojego ale obcego domu,gdzie się schowam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wojtek
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:53, 16 Paź 2009    Temat postu:

Agniecha, wiem co czujesz i przez co przechodzisz. Ja sam przez to przeszedlem. Napisze krotko, ze NIKT nie bedzie w stanie zrozumiec tego co my robimy, jesli w zyciu nie mial w psie przyjaciela, powiernika. Ktos kto nigdy nie lezal z psem w jego poslaniu, nigdy nie mowil do psa jak do czlowieka i nigdy nie kochal ... Miec psa a go kochac to dwie rozne sprawy. Moja Yoleczka pojawila sie w moim zyciu wtedy kiedy bylem na dosyc ostrym zakrecie, takim prowadzacym tylko na zgube. Wiec moja kochana dziewczynka byla dla mnie kims wiecej niz tylko psem. To ja nauczylem sie wiele od niej, to ja wiele zrobilem z samym soba dla niej a przy okazji i dla swiata (nie jest to moze skromne ale tak wlasnie mysle). Smialo moge napisac, ze jestem tym kim jestem ROWNIEZ dzieki Yolce.
Ja tez uslyszalem w domu od osoby, ktora bardzo kocham slowa : wez sie ogarnij, to tylko pies. Nawet nie wiesz jak bardzo to zabolalo, bo nie spodziewalem sie czegos takiego. Moze i jestem wariatem, ale dla mnie Yolka byla przede wszystkim przyjacielem a pozniej psem.
Dalej mnie wszystko boli jak cholera i przewijaja mi sie urywki filmu z naszego wspolnego zycia i wtedy placze sobie gdzies w kacie, ale wiem, ze jest chyba dokladnie tak jak w tekscie BosmAnki o psim aniole. Po prostu tak musialo byc.
Agniecha jestem z Toba i Bu. Trzymam za Was kciuki i prosze nie poddawaj sie. Jesli moglbym w jakikolwiek sposob Wam pomoc, po prostu daj znac ! A ludzie po prostu czasem nie wiedza co czynia, czasami tak a nie inaczej reaguja na stresujace sytuacje.

pozdrawiam Was serdecznie
Wojtek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jola
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:15, 16 Paź 2009    Temat postu: Jola

Oj ! Wojtku co piszesz to cała i kompletna prawda Very Happy
Nasza sunia mi pomogła wychować dziewczyny "w trudnym okresie dojrzewania" była dla nich wówczas lepszą ode mnie: nie krytykowała,nie krzyczała,nie pouczała a tylko je kochała, była dla nich powierniczką wszystkich tajemnic,wszystkich żali "na cały świat" wysłuchała,nie powiedziała nikomu a wręcz przytulona była zawsze przy nich.
Sunia była moją najbliższą i najlepszą przyjaciółką "prawą ręką" w wychowywaniu dzieci-przyszła do nas w najtrudniejszym okresie wychowawczym jak dziewczyny miały 13 i 14 lat i była z nami ponad10 lat

I dlatego sunia była dla mnie i dla moich dziewczyn skarbem z nieba-aniołem, zrobiła swoje i poprostu odeszła.

Eh! tak ją nadal kochamy.....

Dobrze,że tu wszyscy dobrze się rozumiemy,co do części swoich odczuć.
I tak np.Agnieszka na pewno wiesz ,że nie jesteś sama-masz Bu i nas Laughing

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:26, 16 Paź 2009    Temat postu:

Wróciłyśmy z Olsztyna,krewka prawidłowa,rtg klatki piersiowej czysty,na usg też nie widać przerzutów aż doktorka zaskoczona,że takie wyniki!Tak sobie po cichu myślę,że może Bunia pobędzie ze mną tu jeszcze trochę...Chcę zmienić Bu 1 lek padaczkowy,bo wyszperałam w necie,że są stosowane u psów(ludzkie),ale zobaczymy co powie pani doktor o ile zadzwoni do mnie w tej sprawie(prosiłam o to jej wspólniczkę)-zobaczymy!Działanie obecnego leku już się kończy(wetka mówiła,że tak będzie)i mam przeczucie,że gdyby zmienić,to może znów wyrwałoby to Bu z tego zamykania się w sobie i dreptania!W taki sposób zadziałało wtedy po zatruciu bromem to lekarstwo(Depakine Chrono),które Bu teraz bierze,a wtedy była w jeszcze gorszym stanie...
Oczywiście zapłaconych wtedy za lomustynę 200 zł nie udało się wyrwać,wizyta miała być za darmo w ramach tych zapłaconych pieniędzy,ale musiałam zapłacić 60 zł(niby mniej!)za wizytę...jak można być takim krwiopijcą,w głowie mi się to nie mieści,bo rzekomo DJ nie zgadza się na zwrot lomustyny-jakoś mi się w to wierzyć nie chce,ech...cieszę się,że choć Bu ma takie dobre wyniki! Very Happy
Dziękuję Wojtku za ciepła słowa...pięknie piszesz o Yolce...
Pozdrawiamy Was baaardzo serdecznie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Betka
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:52, 16 Paź 2009    Temat postu:

To straszne co tu czytam! Ja nigdy w czasie choroby mojej Milki nie spotkałam się z taką podłością ani ze strony rodziny ani od znajomych. Wszyscy widzieli jak bardzo kocham Milusię i nikt nigdy nie zranił mnie stwierdzeniem, że po co, że nie warto i że coś ze mną nie ok. Wyobrażam sobie tylko jak bardzo taka głupie niezrozumienie i okrucieństwo może boleć. Tylko raz doświadczyłam czegoś podobnego. Niedawno jeden taki mój znajomy dupek na wieść że mój piesek już nie żyje stwierdził, że nie będzie udawał że mu przykro. No i wcale nie musi. Chrzanię jego i jego współczucie. Puszczam go luzem, niech spada!
Nawet w małej mazurskiej wsi gdzie od lat spędzaliśmy wakacje i weekendy miejscowi na wieść o odejściu Milki mieli czasami łzy w oczach.
Są po prostu ludzie i ludziska i trzeba się z tym pogodzić. Podobno istnienie pluskiew na świecie też jest logicznie uzasadnione więc nie dziwmy się że na nie czasami w życiu trafiamy.
Na tym forum wszyscy rozumiemy co to znaczy kochać bezgranicznie swojego pieska, wspieramy się w ciężkich chwilach, dodajemy sobie nawzajem sił do walki i płaczemy razem jak już nic nie można zrobić.
Wiemy wszyscy jakie to ważne, żeby móc pogadać z kimś kto czuje tak samo.
Pomyślałam sobie, że możemy też pomóc sobie inaczej.
Ja jestem z Warszawy i jeślibym w jakikolwiek sposób mogła być pomocna, zawieźć badania, odebrać leki z lecznicy i przesłać dalej, nie mam pomysłu co jeszcze ale życie czasami pisze różne scenariusze, chętnie służę pomocą.
Pozdrawiam Was wszystkich, podobno co nas nie zabije to nas wzmocni. Spróbujcie czerpać siłę z głupoty i kołtuństwa innych.
Betka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:42, 19 Paź 2009    Temat postu:

...i znów nie wiem co robić?To najcięższa,najstraszniejsza decyzja w moim życiu...co mam zrobić...mała_czarna zburzyłaś cały mój spokój,myslałam,że to już za mną,a teraz znów się waham,łamię się,myślę...może byłoby wszystko dobrze,a jeśli nie!Nikt nie jest mi w stanie pomóc,nikt za mnie nie podejmie decyzji...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 36, 37, 38  Następny
Strona 11 z 38

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin