Forum Chłoniak u psów Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

chłoniak mózgu u amstafki...już Cię nie ma...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 36, 37, 38  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:30, 24 Sie 2009    Temat postu:

chooolera,poczytałam...wcale tak z tą lomustyną nie jest fajnie,sama zresztą to gdzieś zauważyłaś...cóż,to ostatnia deska ratunku-nie mam wyboru,faktem jest,że to bardzo agresywna chemia-podawana na ostatek...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 16:36, 24 Sie 2009    Temat postu:

Fakt, lomustyna do najmilszych chemii nie należy, ale weź pod uwagę, że każdy piesek inaczej reaguje na chemię.

A tutaj kolejna foteczka: Wink



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mala_czarna dnia Pon 16:37, 24 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:44, 24 Sie 2009    Temat postu:

oooch,dzięki...dla tych oczu wszystko bym zrobiła,chociaż czasem na Nią burczę(zwłaszcza jak jestem zaspana)to ona mi to wszystko wybacza,a jak już powiem "dać coś dobrego?" to mnie uwielbia do nieba!
Dzieki mała_czarna,że tu jesteś i piszesz,jakoś mi tak lżej i łatwiej,że ktoś jest ze mną...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 18:31, 24 Sie 2009    Temat postu:

agniecha napisał:


Dzieki mała_czarna,że tu jesteś i piszesz,jakoś mi tak lżej i łatwiej,że ktoś jest ze mną...

Do usług Wink
Szkoda, że bliżej nie mieszkasz. Fajnie by sie było spotkać i o psiakach sobie pogadać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:46, 24 Sie 2009    Temat postu:

nooo,kto wie może kiedyś... :wink:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 18:59, 24 Sie 2009    Temat postu:

agniecha napisał:
nooo,kto wie może kiedyś... :wink:


Jak będziesz w Wawce to się chetnie spotkam Smile
Chyba, że mnie kiedyś rzuci w Twoje rodzinne strony to się sama wproszę Wink
Jak dzisiaj samopoczucie piesy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:43, 28 Sie 2009    Temat postu:

...nie wiem co robić,boję się tej lomustyny...na początku strasznie chciałam tej chemioterapii,ale teraz po przeanalizowaniu wszystkiego cos we mnie krzyczy,żeby tego nie robić...nasz przypadek jest inny,dziwny nikt wcześniej nie leczył psa z glejakiem-chłoniakiem mózgu,a do tego jeszcze z padaczką...wetki nie mają doświadczenia,lomustyna jest strasznie toksyczna,a jeśli Ją zabiję...nie wybaczyłabym sobie tego...na chwilę obecną Ona dobrze się czuje o ile w Jej beznadziejnym stanie tak to można nazwać je,śmieje się,bawi lata,łobuzuje,robi piękne kupy...z lomustyną czy bez i tak dają Jej pół roku,a co jeśli dam Jej te kilka miesięcy pośród kroplówek,biegunek,wymiotów i innych cierpień,a co jeśli będzie źle i trzeba będzie szybko podać lek,a lekarza nie będzie(pracuje tylko do 17!) i umrze mi na rękach...co robić...to najcięższa decyzja w moim życiu,bo o to życie chodzi...życie kogoś,kogo KOCHAM... :cry:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:22, 28 Sie 2009    Temat postu:

...napisałam,napisałam do Dalmatiny,Megaan i nic...cisza... Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dalmatina
Administrator
Administrator


Dołączył: 06 Mar 2007
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:21, 30 Sie 2009    Temat postu:

Agnieszko, wybacz milczenie, ale nie byłam w sieci kilka dni...
Bardzo mi przykro, że i Ciebie spotkała choroba psiej przyjaciółki...
Próbuje sobie przypomnieć i czytam nasze notatki, ale z tego co odtwarzam w pamięci Lomustyny nie było w leczeniu Uny. Nie jestem weterynarką, Ty jako zootechnik wiesz wiecej ode mnie. Trudno mi jednoznacznie oceniać sytuacją. Sama napisałaś, że Wasza sytuacja jest specyficzna. Dr Jagielski jest dla mnie autorytetem i ufam mu. Zakładam, że mimo zawirowań z kontaktem przyjrzał się wynikom bardzo dokładnie (bo rozumiem, że osobiście pieska nie widział, bo jesteście za daleko). Nie wiem co odpowiedział dr Hildebrand (czy była z nimi konsultacja?), może czegoś niedoczytałam.
My zdecydowaliśmy się na chemioterapię licząc, że da ona naszej psinie więcej czasu i ulży w cierpieniu. Una funkcjonowała na chemii dobrze, było trochę problemów brzuszkowych, ale kiedy ustabilizowaliśmy dietę to właściwie nic nie wskazywało na chorobę (w jej zachowaniu przynajmniej, bo sierści trochę straciła). Z naszego wiec punktu widzenia chemia nie była cierpieniem, nasza Una nie była smutnym chorym psem, ale radosną dalmatynką z chłoniakiem. Chemia faktycznie pomagała. Jednak nie ma dwóch takich samych reakcji na chemię i nie jestem w stanie powiedzieć co byłoby u Was. Piszesz, jak zrozumiałam, że masz wątpliwości co do fachowości lekarzy, którzy leczą Twoją psinę. Czy masz możliwość to zmienić? Zaufania to lekarza to ważna sprawa w leczeniu i zapewne nie muszę tego zbytnio podkreślać. Czy nie masz możliwości mieć kontakt z lekarzem na telefon? W przypadku tak ciężkiej choroby taka możliwość musi być (ja tak uważam). Może szczerze porozmawiaj z Twoją wetką, spytaj czy możesz na nią liczyć. Potrzebujesz wsparcia w swojej miejscowości.
Ja wiem, że podróż do Wawy jest daleka, ale może jednak trzeba się spotkać z Jagielskim osobiście, porozmawiać, rozpatrzyć za i przeciw. My z dr Micuniem mieliśmy bardzo szczerą rozmowę, w której sprawy zostały jasno postawione. Może wtedy łatwiej byłoby podjąć Ci decyzję. Może wtedy mogłabyś zadać mu swoje pytania.
Bardzo chciałabym Ci pomóc, ale nie potrafię. Mogę tylko napisać, że życzę by udało się pomóc psinie. Nie trać nadziei!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:25, 02 Wrz 2009    Temat postu:

...cóż,codziennie zastanawiam się czy robię dobrze...zdecydowałam sie zrezygnować z chemioterapii!Tysiące razy,w dzień i w nocy analizuję wszystkie za i przeciw(bardzo realnie i staram się obiektywnie!)i dochodzę do wniosku,że tych "przeciw" jest więcej!Jestem z małego miasteczka,kontakt z weterynarzem jest utrudniony,bo nasza miejscowa pani doktor pracuje do 17,jest chorowita-bywa,że ma otwarte 2,3 godziny lub jest zamknięte cały dzień!To cudowna osoba,ale ma na głowie całą lecznicę do tego wizyty domowe,bywa,że nie wyrabia i zwyczajnie choruje jak każdy człowiek!Do wetki,która nas prowadzi muszę dojechać(ponad 70 km)nie mam samochodu,zawsze muszę płacić za podróż i jeszcze kierowcy za fatygę.Pani doktor jest osóbką bardzo młodą zajetą robieniem doktoratu-wczoraj np.zapomniała,że miałyśmy przyjechać na badania i być może na pierwszą chemię!!!Wszystko to co wiem o chemii,skutkach ubocznych i skuteczności wiem z forum,internetu,znajomych,dr Jagielskiego i miejscowej pani doktor.Prowadząca widzi leczenie w samych superlatywach,dodam,że mój pies byłby drugim psem leczonym onkologicznie w tym miejscu wiec może o to chodzi,żeby sobie poeksperymentować-sorry,ale takie odnoszę wrażenie,zwyczajnie nie mam zaufania do tej lekarki...co powiedziała na moje niepokoje zwiazane z podaniem chemii-suka od małego ma słaby uk.pokarmowy,jak nam sie udaje przeżyć tydzień bez biegunki lub rzygania to sukces,reaguje tak na stres,zmianę czegokolwiek w diecie albo tak sobie nie wiadomo dlaczego-boję się,że chemia w tabletkach zaszkodzi tu w pierwszej kolejności,wszyscy wiecie,że przy chemii zaczynaja sie kroplówki,leki lub zastrzyki przeciwwymiotne,na biegunkę konieczne są częste wizyty u lekarza,a u nas tak:do każdej kroplówki suka musi być znieczulana(nie wyleży),zastrzyk lub wenflon to koszmar-suka ma nadwrażliwą skórę,boli musi być trzymana-duży stres...zwyczajnie się boję,że przyjdzie taki czas ze z psem będzie źle,lekarz potrzebny na cito,bo kroplówka,jakiś zastrzyk,bo trzeba będzie psa ratować,a tego lekarza zabraknie(patrząc na sytuację w moim mieście!),a ja przy psie niewiele moge zrobić i nie daruję sobie,że do tego doprowadziłam,że zamiast pomóc skazałam"swoje dziecko" na cierpienie...inaczej jest kiedy mieszka się w mieście gdzie jest kilka lecznic,mają sprzęt(u nas bywa,że nie mają Morbitalu-lek do eutanazji!)można podjechać z psem i go szybko ratować jak zajdzie taka potrzeba!Uff,sorry za ten długi wywód,ale skończę swoja myśl,wiec doktorka na te moje obiekcje powiedziała żebym się absolutnie nie stresowała,psu się założy wenflon(pomijam to,że suce pękają żyły-tak było jak go nosiła,zapychał się-ja sama go nie przepcham,zawsze trzeba było zakładać nowy!),będę robić kroplówki,dostanę całą baterię leków na srakę,biegunki i inne historie i dam sobie radę...mój pies to dziecko specjalnej troski,niewiele przy nim mogę sama zrobić(przy innych dużo więcej!),ale taka już jest,poza tym nie mogę liczyć na rodziców,jak siedzę 12 h w robocie i pies ma atak problemem jest zrobienie wlewki w takcie,podanie potem leków itd.długa historia,to starzy ludzie...i najgorsze co może się stać w takiej sytuacji to zwyczajny brak pieniędzy,Jej leki może nie są drogie ale dużo ich idzie np.10 wlewek to 50zł,a bywa,że dziennie potrzebuję 4...to straszne nie myślałam,że zabraknie mi pieniędzy,zawsze się pożyczy-myślałam-nie mam już od kogo...z mojej wypłaty starczyło(spłata raty kredytu i długi)na podstawowe leki,zapas jedzenia do końca przyszłego tyg.,wizytę u wetki i morfologię,którą trzeba zrobić...
Nie myślcie,że się żalę,codziennie dziękuję za każdy nasz dzień,żałuję tylko,że wcześniej zmarnowalam tyle pieniędzy i czasu na siebie,ale...teraz żyję chwilą,obie żyjemy...cholera może jakoś będzie...
...przepraszam,że tyle napisałam,ale to wszystko boli,nie mam z kim pogadać,bo i słuchać nie chce nikt wiec to wszystko tu znalazło miejsce...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 12:36, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Ja Ci zaraz dam, że nikt słuchać nie chce!
Toć mówiłam, dzwoń kiedy chcesz. Zawsze znajdę czas żeby pogadać Wink
Aga, ja doskonale Cię rozumiem. Tak jak mówiłam wcześniej; przekalkuluj wszystko na zimno, bo nie masz innego wyjścia. To wcale nie o kasę chodzi, tylko o zwykły dostęp do weta, który w razie konieczności będzie potrafił suni pomóc. Nie ma się co oszukiwać; komplikacje po chemii zdarzają się bardzo często. Kto w tedy jej pomoże? Gdzie pojedziesz w środku nocy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:50, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Ty się kobieto nie obrażaj,tak naprawdę to ja mam tylko Ciebie co słucha...mam na myśli innych wokół siebie,nikogo to nie obchodzi,rodzice,ech nawet nie spytają czy mam na bilet do roboty,matka potrafi mówić tylko "ooo jezuuu" jak wracam ze spaceru i mówię,że miała atak...
Dobrze to ujęłaś,dokładnie o to mi chodzi co zrobię z psem w ciężkim stanie,nawet nie w nocy,wieczorem albo wtedy gdy będzie zamknięte?!Starzy weterynarze z innej lecznicy od dużych zwierząt,słysząc o chemii-umywają ręce...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agniecha dnia Śro 13:04, 02 Wrz 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 13:38, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Aga, mnie naprawdę jest ciężko obrazić Smile
Nie wiem jak postąpiłabym na Twoim miejscu, ale biorąc wszystkie "za" i "przeciw", mając na uwadze dobro suni, to chyba zostawiłabym wszystko tak jak jest Sad
No chyba, że jeszcze jakieś rozmowy z onkologiem pomogą. Niech doradzi, powie szczerze co i jak (chociaż prawda jest taka, że ostatnie, decydujące zdanie i tak należy do właściciela).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dalmatina
Administrator
Administrator


Dołączył: 06 Mar 2007
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:24, 03 Wrz 2009    Temat postu:

Ciężka sprawa z tym dostępem do weta. Bez tego faktycznie może być trudno, tym bardziej, że Twoja psina ma schorzenia, w których w powiązaniu z chemią nie wiadomo czego się spodziewać.
Aga, dużo dobrego dla Was i nie wychodź w przyszłość, korzystaj z każdego dnia z Twoją czworonożną przyjaciółką!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jola
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:19, 04 Wrz 2009    Temat postu: Jola

Jestem po urlopie i od razu czytam co tu sie dzieje?
A Tu nasza Agnieszka przechodzi załamanie :cry: Wspólczuję Ci bardzo i z tego co piszesz - uwierz mi robisz wszystko na maxa Exclamation Dajesz wszystko z Siebie dla suni a nawet i więcej niż możesz. Rolling Eyes
Proszę Cię tylko bardzo- przejdź szybko to zalamanie (każda z nas wiele razy różne przechodziła załamania,rozpacze i bóle) i jak radzi Dalmantina ,Mala-czarna znajdź jak najwięcej czasu (nawt w tych zalamaniach) i rozkoszuj się razem z sunią wspólnymi chwilami Very Happy
Agnieszko Twoja sunia ma przepiękne oczy, takie kochane Very Happy ,że już ją kocham
Very Happy
Agnieszko Twoja sytuacja jest chyba na tym forum najtrudniejsza i dlatego nie potrafimy Ci tak pomóc jak np. mnie pomogli ludzie z tego forum,w każdej sytuacji jakieś reakcji suni na lek -od razu mialam pomoc czy to normalne,czy szybko do lekarza,czy przeczekac,czy coś dac itp,bo prawie każdy już te etapy ze swoją psinką przeszedł.
Tak bym chciala Ci pomóc-ale nie wiem :evil: I tak samo jak Ty my tu na forum jesteśmy bezsilne, i jestem też zła na siebie że nie potrafię Ci pomóc.
Ale wiem ,że byc z psem nawet chorym o niebo lepsze niż jak go już nie ma.
Trzymam za Was kciuki-naprawdę dajesz z Siebie wszystko co najlepsze dla swojej przyjaciółki.
Pozdrawiam i ucałuj i uściskaj swoją sunię od nas Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 36, 37, 38  Następny
Strona 4 z 38

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin