Forum Chłoniak u psów Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Sonia 7-latnia bokserka- nasza córcia
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Natal
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 30 Gru 2012
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:31, 30 Gru 2012    Temat postu: Sonia 7-latnia bokserka- nasza córcia

Witamy się i my:(
poczytuje wasze forum ile mogę, szukam informacji, próbuje się pocieszyć..
czytam, że większość z was zdecydowała się na chemioterapię. są tu opiekunowie którzy podjęli leczenie sterydowe?
czy znacie jakiegoś lekarza wet onkologa z Łodzi?

Nasza historia w zasadzie jest taka jak wasze.
Kiedy dostałam moją rudą bokserkę, zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. byłam wtedy ledwie po maturze. miłość oczywiście była wzajemna, moja Sonia dla mnie jest najmądrzejszym i najbardziej ludzkim psem na świecie. potwierdzają mi to ludzie którzy ją poznają- czy to rodzina, czy znajomi czy nawet obcy, którzy na chwilkę się zatrzymają na spacerze. Co chwilę słyszę, jaki to mądry pies i że też takiego by chcieli. Rosnę wtedy z metr:)

Chłoniak to straszna sprawa. Zdrowy psiak, 7lat więc to już ponoć seniorka- natomiast moja Sonia do dziś zachowuje się jak młódka. Jednego dnia 23 października została wygilana jak zawsze po szyi i brodzie- tam gdzie lubi najbardziej. Następnego dnia wyczułam u niej na wysokości krtani guzek wielkości żołędzia. Postanowiłam udać się jak najszybciej do naszego weterynarza, wiem, że boksery to rakowe psiaki i nie ma co bagatelizować. Niestety mąż był w delegacji, a ja z dwójką małych dzieci nie chciałam chodzić po lecznicach. 25 października idąc na wizytę moja sunia miała tych guzów już 5 i były wielkości sporego kasztana każdy! ledwo oddychała, nie piła i nie jadła. byłam pewna że to rak. tylko dlaczego tak szybko się rozwinął? 2 dni? Sonia leżała tylko na boku, zero reakcji na otoczenie, ani na cmokanie ani na głaskanie, ruchów jakichkolwiek też nie było. U weterynarza po konsultacji z 2 pozostałymi tam pracującymi postawili wstępnie na chłoniaka. po wywiadzie- o wysokim stopniu złośliwości. 2 dni! zdrowy radosny pies, niezwykle silna. Ma taką ulubioną zabawkę- sznur do ciągnięcia, potrafi ciągnąc zabawkę przesunąć mnie o 2metry razem z kanapąSmile spytałam czy ona wytrzyma do jutra? odpowiedziano mi, że powinna.. 26 paźdzernika umówiliśmy się na cito na biopsję. została wykonana poprzez nakłucie igłą. (jestem laikiem więc wybaczcie brak fachowej terminologii). wtedy Sonia już ledwo szła na spacer na siku- dobrze że to parter. dostała encorton ( domyślam się że dość popularny) i antybiotyk. pierwszą dawkę dostała wieczorem. rano bałam się wstać, bałam się czy zastanę moją córcię żywą? Obudziło mnie chlipanie wody i zajadanie karmy...wyskoczyłam z łóżka a moja Sońka z prędkością światła dopadła swojego sznurka i merdając dupką, jak to boksery mają w zwyczaju, zaczęła mnie wręcz zmuszać do zabawy. Nie mogłam uwierzyć. Weterynarz powiedział że guzy (już 6 wielkości sporych kasztanów) trochę się zmniejszą, więc będzie jej się lepiej oddychało i na pewno trochę lepiej się poczuje. TROCHĘ? 7latka wariująca jak szczeniak? sprawdziłam guzy...brak! ani jednego! macałam ją tak chyba z pół godziny i nie znalazłam nic. nawet nie miała powiększonych węzłów.
W poniedziałek wyniki biopsji- chłoniak o najniższym stopniu złośliwości.

Serce mi się zatrzymało. Pękłam na pół. Staram się brać to wszystko na chłodno (nie Sonię, tylko raka) bo jeśli się rozkleję to już mnie nie poskładają.

Przedyskutowaliśmy metody leczenia. Poinformowano mnie o: możliwości chemioterapii- rokowania około 9-12mc życia. Koszty około 3tysięcy. Matko skąd ja wezmę takie pieniądze? Z tego co wyczytałam to większość z was pisze "pieniądze nie mają znaczenia". No mieć nie mają ale fajnie jest je w ogóle mieć. U mnie nie ma takiej możliwości, żebym miała skąd taką sumę wykombinowaćSad ale nie przesądzałam sprawy, byłam zdecydowana na szukanie rozwiązań. wtyłumaczono mi że tej metody się nie poleca kiedy ma się małe dzieci. Mam 4latka i 1,5rocznego synka. Nie mam też gdzie Soni wywieźć- w każdym miejscu w jakim by się nią zajęli- są tez dzieci. Poza tym w znakomitej większości ponoć psiak czuje się wtedy bardzo źle, terapie czasem trwają dość długo, chłoniaki o niższym stopniu złośliwości słabiej na chemie reagują. Tak mi powiedziano. Bałam się, że zafunduje Soni chemię, która nic nie da, albo niewiele, czas pełen bólu i złego samopoczucia a ona w trakcie umrze? Zdecydowałam się na sterydy. Sonia dostaje hepatil, tran, dietka raczej tłuszczowa aczkolwiek czasem skubnie coś od dzieci, ograniczam a nie całkiem wykluczam węglowodany.
Czytałam tutaj, że jeśli nie chemia to szybka śmierć i życie w strasznych cierpieniach... nie namawiam, ale też nie odradzam. Sterydy raka nie wyleczą, ale od 2 miesięcy moja Sonia jest normalnym, wesołym, silnym, zwariowanym psiakiem. Nie powiedziałabym że to seniorka:) raczej 3latka:) Nie ma żadnych innych objawów ( na razie). Właściwie nie ma żadnych bo guzy się zmniejszyły całkowicie. Czasem powiększają się te przy uszach.
Oczywiście codziennie myślę czy dobrze zrobiłam? Weterynarz mnie do chemii nie namawiał, wręcz przeciwnie... pieniądze też są przeszkodą bo ich najzwyczajniej nie mam, no i toksyczność dla domowników- nie mogę ryzyokwać zdrowia małych dzieci.. ale wątpliwości są zawsze.
Nie wiem czy zdecydowałabym się na chemię gdybym zobaczyła, że Sonia ją źle znosi. Jestem nastawiona na to by oszczędzić jej każdego bólu, choćby małego.

Czy są tutaj pieski które chemioterapia całkowicie wyleczyła? czy jest to tylko przedłużenie życia? czy to prawda że chemia lepiej działa na te najbardziej złośliwe guzy?
jak wyglądają statystyki jeśli chodzi o długość przeżycia? chodzi mi o wasze doświadczenia..
Nasz wet powiedział, że psiak z takim chłoniakiem (wieloogniskowym) jak Sonia, bez leczenia żył 4 tygodnie. Natomiast jedna sunia byłaby rekordzistką, zabrakło jej kilka dni do roku przeżycia. Ale ona miała chłoniaka o wysokim stopniu złośliwości, była też na ostrej chemii.

Przeraziła mnie ta statystyka, którą usłyszałam i wyczytałam. 1 miesiąc od diagnozy bez leczenia, 3-6miesięcy na sterydach w zależności od miejsca przerzutów i 9-12miesięcy z chemioterapią... aż tak rzadko tego chłoniaka można pokonać?

Nie wiem co myśleć, spadło to na nas jak grad cegieł.. na chwilę obecną staram się by każdy dzień dla Soni był wyjątkowy, radosny, rozpuściłam ją strasznie, przestaliśmy już jej mówić że czegoś jej nie wolno. Soni wolno wszystko.

Nie oceniajcie mnie źle. Moje psiaki zazwyczaj umierały w sędziwym wieku, we śnie. Ostatnia sunia miała 18lat (bolonka). Jej córka ma już lat 17 i też może to nastąpić w każdej chwili. Tylko to są zdrowe psy, odchodzą ze starości, spokojnie we śnie. Pierwszy taki szok, rak? usypianie? świat mi się zawaliłSad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanna
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zachodniopomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:10, 30 Gru 2012    Temat postu:

Witaj Natal na naszym forum. Nie chcę odpowiadać na Twoje pytania i wątpliwości, bo sama mam podobne do dzisiaj, mimo że mojej Abry nie ma już ze mną od 16 m-cy. Powiem tylko, że mimo wszystko jestem za chemioterapią, chociaż mimo podawania jej mojej suni nie udało nam się wygrać z tym cholerstwem. Raczej nikt nie odpowie jednoznacznie:podawać chemię czy nie, zależy to od bardzo wielu czynników, również /nie oszukujmy się/ finansowych. Są tu na forum historie psów, którym podawano tylko sterydy i są historie psów /niestety nieliczne/, które żyją lub żyły długo, długo po zakończeniu leczenia /Bosman, Fender, psiak Sofii/.
Pisz tu o wszystkim co Cię gnębi, po to właśnie jest to forum. Co prawda nikt tu nie poda złotej recepty - bo taka nie istnieje niestety, ale o ile łatwiej jest przechodzić przez to jak ma się w pobliżu kogoś kto rozumie co się z nami /i psiakami/ dzieje. Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natal
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 30 Gru 2012
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:38, 30 Gru 2012    Temat postu:

Joasiu dzięki za odpowiedź.
Na chwilę obecną poza podawaniem sterydu nie widzę żadnych zmian w Soni. wiem że to chwilowe:( wiem, że nie pożyje jeszcze 5 czy 7lat.
Ale najgorsza jest ta niepewność czy jutro też będzie dobrze? czy nie przeoczę jakiś ważnych objawów i nie pomogę jej dostatecznie szybko?
Żyjemy dniem codziennym. Nie chce wpaść w żałobę nim stanie się najgorsze.

Muszę poszukać na wątkach psiaków które są tylko na sterydach, bądź ..były.

Czy nie macie oporów kiedy myślicie o kolejnym psiaku? nie mówię tutaj o tym czy w ogóle przygarnąć albo kiedy a raczej o uwarunkowaniach do chorób. Czy decydujecie się ewentualnie na tą samą rasę mimo zagrożenia nowotworem? czy szukacie takich bardziej odpornych?

Bolończyki moje żyją/ żyły po 18lat. U weterynarza były tylko na szczepieniach na wściekliznę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanna
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zachodniopomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:00, 30 Gru 2012    Temat postu:

Nasz doktor zawsze nam powtarzał, że mamy cieszyć się każdym dniem, każdą wspólną chwilą i na pewno nie martwić się na zapas, psy to doskonale wyczuwają.
Co do kolejnych psiaków, to znowu mogę powiedzieć tylko za siebie. Okres miedzy śmiercią Abry a czasem kiedy kolejny psiak zamieszkał w moim sercu to 3 miesiące. Dla jednych b.krótko, ale dla mnie były to 3 bardzo długie miesiące. Czas kiedy każdy powrót do pustego domu był okropnym bólem, ech długo by opowiadać. Nie znaczy to wcale, że zapomniałam o Abrze, cały czas ją kocham, bardzo tęsknię i nigdy jej nie zapomnę. Co do rasy - tak wybrałam te samą, mamy teraz dwie adoptowane Golden Retrieverki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natal
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 30 Gru 2012
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:27, 30 Gru 2012    Temat postu:

Ja absolutnie o nowym psiaku nie myślę, nachodzą mnie czasem głupie rozważania, że przecież widziałam, że boksery mają skłonności do nowotworów, wiedziałam, że tak może być...to jeśli w ogóle kiedyś to czy znowu podjąć ryzyko tej samej rasy?
Ja mam konkretne upodobania- moloski. Szczególnie spłaszczone mordki, chrapanie, puszczanie bąków no i taniec- jak bokser się cieszy to merda całym sobą od pyska po ogon z tym, że każdą częścią ciała w inną stronęSmile
ale nie czas o tym mówić. myślałam jeszcze wiosną, żeby przygarnąć buldożkę dla towarzystwa Soni, potem były wakacje i jakoś tak...a teraz nie mam na to siły.

W ogóle czytam, że chłoniak jest nieuleczalny- to wiem. że szybko się objawia i szybko zabija- to też wiem. okres przeżycia nie jest długi- to też wiem. ale czytam jeszcze, że podaje się psiakom chemię dla poprawy jakości życia...i tu moje pytanie, czy bez chemii jakość życia waszych psiaków była zła? czy podawaliście chemie tylko wtedy kiedy im się pogorszyło czy tak na zapas? bo jeśli na zapas to skoro o poprawę jakości życia chodzi, a pies zachowuje i czuje się dobrze to już nie rozumiem...Psiak czuje się dobrze ale podajemu mu chemie żeby poczuł się źle bo potem poczuje się dobrze na trochę? nie mam pojęcia jak to jest...

jak pisała, moja Sonia jest na sterydach, czytam o Misiu Małgosi i jej leczeniu "dodatkowym". Jeśli wiemy że chłoniak nie jes uleczalny, leczenie ma poprawić komfort życia to Soni komfort życia jest na chwilę obecną bez zmian, może nawet lekko lepiej bo jest taka naładowana bateryjka a nie 7letnia pani w średnim wieku:) zasługa sterydu...boje się tylko co będzie później..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SleepingSun
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:00, 31 Gru 2012    Temat postu:

I my Cię serdecznie witamy!

Na początku chciałam sprostować dwie rzeczy, bo jak o tym czytam to się we mnie gotuje.

1 sprawa to toksyczność chemii. nie ma żadnych badań na temat tego zagadnienia. jak o tym powiedziałam swojej weterynarz to popatrzyła na mnie dość idiotycznym wzrokiem mówiąc ''moja mama miała ciężką chemioterapię, przytulałyśmy się, całowowałyśmy się do samego końca. ludzie śpią ze sobą, w jednym łóżku i nic się nie dzieje''. ja usłyszałam dokładnie to samo. od weterynarza, który nigdy o chemioterapii coś tam usłyszał, albo coś tam przeczytał i nigdy nie stosował. moja sunia bierze chemioterapię rok. nic nikomu się nie stało. niby jak? wydziela toksyczne opary przez skórę? ;/

2 sprawa to rzekoma bolesność chemii. i znowu ja usłyszałam to samo. że psy się męczą, że nie warto. a prawda jest taka, że większość jednak się nie męczy. moja Kori w ogóle tego nie odczuwa. ale owszem z tego co czytałam zdarzały się wymioty, osłabienie - jedno, dwudniowe. czym to jest w porównaniu do lat życia?

chłoniak jest uleczalny. tak jest w podręcznikach do psiej hematologii i onkologi. podkreślone jest, że wyleczenie zdarza się rzadko, ale jednak. Bosman, Misio i prześliczny biały west (niech właścicielka mi wybaczy, ale nie pamiętam imienia:() zostały wyleczone.

co do długości życia przy chemioterapii czytając forumowe opowieści zobaczysz, że jest to zdecydowanie dłużej niż Ci podano. bez leczenia 2-4 tygodni. Według danych z ''praktycznej hematologii'' przeżywalność przy zastosowaniu chemioterapii to średnio 350 dni, a reemisja występuje u prawie 90% przypadków. Pełne wyleczenie 10% przypadków leczonych. I jeszcze o sterydach z tej samej książki (a jest to biblia dla weterynarzy) - 1,5 - 2 miesiące. w praktyce moim zdaniem jest to sporo więcej (z historii, które tu przeczytałam).

moja sunia też najpierw dostała sterydy, po których zaczęła się lepiej czuć. miałam bardzo mieszane uczucia co do podawania jej chemii. rozterki pewnie te same co Twoje - a co jeśli poczuje się źle? a co jeśli pogorszę jej te ostatnie miesiące życia? ale statystyki są nieubłagalne. owszem, Kori mogło się trafić długie życie na sterydach - tylko jakie były na to szanse? Mam przeczucie, że wygrałyśmy z chłoniakiem. od wakacji śpię spokojna o to, że następnego dnia będzie czuła się równie dobrze co poprzedniego.

co do kosztów - są różne protokoły, z różną ceną leków. my lecimy najtańszym (nie ma co się oszukiwać - żeby opłacić protokół uderzeniowy sprzedaliśmy dwa laptopy i parę innych rzeczy) COP - winkrystynę na początku podaje się 8 razy co tydzień (jedna ampułka kosztuje koło 80zł + za każdym razem morfologia i biochemia). potem podaje się ją raz na miesiąc - co już nie jest takim strasznym wydatkiem. cena cyklofosfamidu to 80zł za 50 tabletek (podaje się 16 miesięcznie). steryd kosztuje jakieś grosze. do tego 10zł miesięcznie na lek na wątrobę i 6 zł na leki zobojętniające kwas żołądkowy. Są droższe protokoły - to oczywiste, ale przyznam że do tej pory były całkowicie poza moim zasięgiem.

nasza weterynarz powiedziała od razu - jak pies będzie się męczył możemy przestać po jednym wlewie. na szczęście Kori czuła się z chemii na chemię coraz lepiej.

myślę, że w Twoim przypadku dobrze byłoby pojechać z psem do Warszawy do dr Jagielskiego. on mógłby ustalić protokół chemioterapii, który realizowany byłby u Ciebie w mieście. oczywiście jeżeli byś się zdecydowała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natal
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 30 Gru 2012
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:06, 31 Gru 2012    Temat postu:

Dzięki za odpowiedźSmile a czy ty mogłaś sobie wybrać koszty chemioterapii? czy jeśli pojadę do warszawy to będę mogła bez problemów powiedzieć że na jeden zastrzyk za 800zł to nie ma szans żebym uzbierała?
kurcze, jak dostałam Sonię to byłam młodziutka, ledwie po maturze. Później pracowałam więc nie byłoby problemu z kosztami nawet 4 razy większymi a teraz?
to co napisałam to dowiedziałam się od weterynarza, nie wiem czy jak sie ma malutkie dzieci to się ryzykuje. jedni mówią że tokstyczne inni że nie toksyczne...a jak się okaże że jednak toksyczne? czy przy 1,5rocznym i 4 letnim dziecku się ryzykuje? no i jaka jest skuteczność chemii w prztypadku chłoniaka o najniższym stopniu złośliwości?
muszę poszukać jakiegoś kredytu..
czy ktoś ma konktakt z tym lekarzem z warszawy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SleepingSun
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:40, 31 Gru 2012    Temat postu:

innej mi nawet nie zaproponowano. lekarz na pewno weźmie pod uwagę Twoje preferencje dotyczące kosztów. rozumiem Twoje rozterki, oczywiście należy zachować ostrożność. zastanów się czy można by to jakoś zorganizować - zakazać dzieciom dotykać psa podczas dawek uderzeniowych. myślę, że jeżeli masz zaufanego pediatrę to mogłabyś się jego poradzić. świetnym przykładem wzmożonej uwagi będzie historia Uny, której właścicielka założyła to forum. była ona w ciąży kiedy jej sunia była leczona (warto poczytać).

tu znajdziesz namiary:

http://www.psichloniak.fora.pl/wazne-adresy,6/gdzie-mozna-uzyskac-konsultacje-i-fachowa-pomoc,7.html


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natal
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 30 Gru 2012
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:56, 01 Sty 2013    Temat postu:

Przeczytałam całą historię Maksia walecznego:) niesamowite ile miał siły!
postaram się jutro skonsultować z naszym wetem te ziółka, jeśli nie zaszkodzą to czemu nie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SleepingSun
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:19, 01 Sty 2013    Temat postu:

no pewnie Smile ja wprowadziłam do diety Kori siemię lniane - ono ma udowodnione działanie przeciwnowotworowe. dostaje też miód (naturalny, ze sprawdzonej pasieki) jako naturalny antybiotyk. jak się Sonia czuje? może zaszczycisz nas jakimiś zdjęciami?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natal
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 30 Gru 2012
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:46, 01 Sty 2013    Temat postu:

A dziękujemy, na razie dobrze. Węzły niestety zaczęły się już pojawiać. Całkiem się zmniejszyły po pierwszej dawce sterydu a teraz znowu wyłażą- chociaż o wiele mniejsze. Nie wiem czy Sonia dostaje odpowiednią dawkę encortonu? wydaje mi się, że na 30kg psiaka 15mg na dobę to mało...
Siemię też muszę jej zakupić bo to chyba też na brzuszek działa? Przepisano nam ranigast ale tylko ja będą wymioty. Muszę spytać czy jak są strasznie śmierdzące bąki to też mam coś dawaćSmile Chociaż wet ostatnio powiedział, że to już nie wina chłoniaka:)
Odstawiliśmy też wszystkie węglowodany co strasznie zasmuciło Sońkę. Nie może już połasić się o chrupka czy kawałek domowej pizzy albo kanapeczkę z pasztecikiem czy masełkiem które uwielbia.

Zaczynamy się zbliżać do granicy przeżywalności na sterydach. Sonia została zdiagnozowana 27 października więc to przeszło 2 miesiące...a ja liczę na mały cudzik jak u Maksia. Dobrze że Soniuś czuje się świetnie, bryka, gania, bawi się. Troszkę zaczęła nam zipać...też muszę to skontrolować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SleepingSun
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:14, 01 Sty 2013    Temat postu:

tak, dawka jest za mała. skonsultuj to jeszcze z weterynarzem, albo najlepiej doczytaj ale zwykle dawka wynosi 1mg/kg mc na dobę. potem wprowadza się taką dawkę co 48h. ranigast podawaj jej przed podaniem sterydu, ponieważ blokuje on cyklooksygenazę, która to z kolei odpowiada za wytwarzanie prostaglandyn, które odpowiadają (poprzez pobudzanie komórek okładzinowych) za produkcję śluzu chroniącego żołądek przed samostrawieniem. ranigast obniża kwasowość żołądka przez co zapobiega jego krwotocznemu zapaleniu i powstawaniu wrzodów. przy sterydach obowiązkowo dajemy psu leki osłaniające wątrobę. kup suni esselive duo i dawaj jedną kapsułkę dziennie.

przemyśl tą dietę. nowotwory wyczerpują organizm, ciężko Ci będzie to kontrolować. węglowodany karmią raka ale karmią też każdą komórkę psa. nie możesz osłabiać nowotworu jednocześnie osłabiając psa. nie należy też psu odmawiać przyjemności, w końcu się jej należy.

zipać może przez powiększenie węzłów śródpiersiowych, które utrudniają oddychanie.

Sonia to piękna dziewczyna, zawsze chciałam mieć boksera Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SleepingSun
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:16, 01 Sty 2013    Temat postu:

jeżeli nie chcesz zdecydować się na chemioterapię, co rozumiem - to Twoja decyzja to rozważ podawanie psu cyklofosfamidu. psi onkolodzy uważają to za pomyłkę, ale znam psa który żyje tak już dwa lata.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natal
Uczestnik
Uczestnik


Dołączył: 30 Gru 2012
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:49, 02 Sty 2013    Temat postu:

a co to takiego? muszę to zapisać i spytać.
a ranigastu ile powinnam podawać?
esselive duo? to coś jak hepatil? bez recepty?

dzięki za odpowiedźSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SleepingSun
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:17, 02 Sty 2013    Temat postu:

lek cytostatyczny. podobno stosowanie go samodzielnie nie daje szans na wyleczenie, ale może przedłużyć znaczenie życie. tu masz opis [link widoczny dla zalogowanych] mam dokładnie opisaną historię suni, która żyła dwa lata (do tamtej pory, nie wiem jak jest teraz) z chłoniakiem na endoxanie. myślę, że warto to rozważyć, na pewno trzeba się liczyć wtedy z częstszymi spacerami.

myślę, że jedna tabletka wystarczy.

tak, jak sunia bierze hepatil, to nie trzeba jej podawać dodatkowo esselivu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin