Forum Chłoniak u psów Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Toga - beuaceronka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
amatorka
Nowicjusz
Nowicjusz


Dołączył: 14 Sie 2008
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:55, 24 Lis 2009    Temat postu: Toga - beuaceronka

Aż trudno uwierzyć, że minął kolejny rok bez Togi. Odeszła w lipcy 2006 roku, kiedy miała zaledwie 3,5 roku. To już ponad trzy lata, a mnie się wciąż zbiera na płacz. To była moja druga sunia tej samej rasy. Pierwsza nie obudziła się z narkozy po oczyszczaniu trzeciej powieki, miała tylko 6 miesięcy. Toga była naszym oczkiem w głowie. Mój synek ją kochał. Teraz jest z nami Dina - już trzy lata. Ale żal po Todze wcale nie maleje, choć Dinę też kochamy całym sercem. Twarda z niej sztuka. Kto wie, może jest nagrodą za opiekę nad Togą?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 8:36, 24 Lis 2009    Temat postu:

Amatorko, spojrzałam dopiero teraz na datę Twojej rejestracji na Forum Sad
Czy mam rozumieć, że Toga też odeszła na chłoniaka? Odeszła w 2006 roku. To wtedy jak moja Wikunia podejmowała właśnie tę nierówną walkę z nowotworem. Bardzo mi przykro, że Twoja dziewczynka odeszła w tak młodym wieku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mala_czarna dnia Wto 8:36, 24 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agniecha
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:06, 24 Lis 2009    Temat postu:

napisz proszę coś więcej,jeśli wspomnienia pozwolą,na co odeszła i jak była leczona...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
amatorka
Nowicjusz
Nowicjusz


Dołączył: 14 Sie 2008
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:41, 24 Lis 2009    Temat postu:

W roku 2005 Toga miała 2,5 roku, kiedy zauważyliśmy, że szybko się męczy, nie biegała jak wcześniej miała w zwyczaju. Po przejściu 50 metrów dyszała, jakby ją stado wilków przegoniło po lesie. Najpierw pojechaliśmy na Bemowo do kliniki - tam w zasadzie od razu powiedzieli, że to chłoniak - powiększone węzły chłonne. Kazali jeszcze prześwietlić płuca - wówczas któryś z lekarzy powiedział, że to chyba jednak raczej zapalenie płuc - pamiętam, jak płakałam z radości, bo w końcu co tam zapalenie płuc - pikuś prawda? Ale jeszcze była wizyta u dr Micunia. A kiedy zobaczył RTG powiedział, że to przerzuty. Jeszcze biopsja węzła chłonnego - niestety niejednoznaczna, więc zaraz potem pobranie całego węzła chłonnego. I zaczęłyśmy chemię. Nie pamiętam, jaki to był rodzaj chłoniaka - pamiętam tylko, że ten bardziej agresywny. Przez chyba pół roku Toga dostawała chemię co tydzień - tę czerwoną. Nie wypadała jej sierść, miała apetyt, przybrała na wadze, czuła się doskonale. Nasz syn miał wtedy dwa lata, więc wyznaczyliśmy część domu tylko dla niej - zawsze kilka dni po chemii była w pobliżu, widziałą nas, rozmawialiśmy z nią i ja i mąż pieściliśmy ją, ale nie mogła do synka przychodzić. Wiedziała i sama szła na swoje miejsce, jak wracałyśmy z kliniki. Dwa razy dostała wysokiej gorączki po chemii, na szczęście skończyło się na strachu, wystarczyły antybiotyki. Problemem były nerki - na początku choroby zaczynały szwankować. Dr Micuń nauczył mnie robić podskórne kroplówki i nerki zaczęły pracować. Po pół roku chemia była coraz rzadsza, ale chłoniak wrócił i nie chciał reagowac na leki. Sprowadziliśmy z Francji lek dla ludzi, przez 3 miesiące było lepiej, ale potem znów pogorszyły się wyniki. W lipcu 2006 dr Micuń powiedział, że leczenie jest już nieskuteczne. Nie pozwoliliśmy czekać Todze, aż będzie zupełnie źle. Tylko ostatnia noc była dla Niej trudna, nie mogła się ułożyć, zasnąć. Kiedy przyjechał wet, żeby pomóc Jej odejść, synka zabrał dziadek do siebie na noc. Toga była spokojna, wiedziała, co się stanie i była spokojna. Leżała z głową na moich kolanach i po prostu zasnęła.
Mam mnóstwo wspomnień - jak leżała pod kroplówką i nie trzeba Jej było trzymać. Jak dawała się kłuć, badać, dotykać - bez jednego ruchu czy warknięcia. Jak skakała na kontuar w klinice i prosiła o ciasteczka. Jak po pierwszej chemii przeskoczyła płot, chociaż wcześniej człapała z trudem na spacer.
Forum znalazłam, jak już Toga odeszła. Ludzie wokół mnie nie rozumieli, dlaczego zdecydowałam się na leczenie, po co tyle problemów. Dlatego tu wróciłam po rocznej nieobecności. Wciąż tęsknię za Togą i tu mogę sobie w spokoju popłakać, bez obawy, że ktoś postuka się w głowę. Iza


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala_czarna
Moderator
Moderator


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 1829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 20:57, 24 Lis 2009    Temat postu:

Przykro mi Sad
Tyle się w Twojej historii powtarza to co u mojej Wikuni. Też zmęczenie podczas spacerów, dyszenie... A później diagnoza jak wyrok. Ale do dzisiaj nie żałuję, że zdecydowałam się na chemię. Podarowałam jej prawie 3 lata życia. Wikunia też odeszła z głową na moich kolanach. Do końca spokojna, ufna, ale już bierna i chyba pogodzona..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mala_czarna dnia Wto 20:58, 24 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fioneczka
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 09 Lis 2009
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgorzelec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:34, 25 Lis 2009    Temat postu:

Walka o Przyjaciela, członka rodziny, wbrew wszystkiemu i wszystkim ... ludzie pukający się w czoło że przecież po co to wszystko ... jakie to dziwnie znajome, jak znajomo boli

my pojechaliśmy z naszą sunią na wakacje ... a trzy tygodnie później, jak zasypiała w aucie ... potrafiłam tylko powiedzieć przepraszam cię piesku, kocham cię i dlatego muszę pomóc ci odejść


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wojtek
Gaduła
Gaduła


Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:45, 26 Lis 2009    Temat postu:

wiecie co, te nasze historie sa wszystkie podobne Sad kurcze jak czytalem o Todze to jakbym mial wlasna historie przed oczami Sad my rowniez musielismy izolowac naszego Kacperka przed Yoleczka, zadne z nich nie rozumialo co sie dzieje. Mnie ta wiedza bardzo uwierala i bolala. Nawet nie wiecie (moze to to glupio zabrzmi) jak bardzo zazdroszcze tego, ze leczenie pozwolilo Wam miec psiaki przy sobie. Nam niestety od diagnozy uplynelo raptem 10 dni i musialem podjac decyzje o skroceniu cierpienia Yoleczce. Kurcze wszystko teraz wrocilo Sad Zreszta nawet patrzac na Cookie teraz, wiele razy widze wlasnie Yoleczke, zreszta nie tylko ja Sad Faktem jest, ze jakis kawaleczek Yoleczki mam, bo jej prapradziadek byl ojcem Yolki ale nie zmienia to faktu jak bardzo boli mnie strata Yolsonka.

Wojtek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Chłoniak u psów Strona Główna -> Opowiedz o sobie i swoim psiaku Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin